Szanty24.pl - W nowy świat w rytmie szant
Termometr na zewnątrz pokazuje -20 stopni (brrr!), a tymczasem na sercu można już poczuć przyjemne ciepełko na myśl, że za niecałe dwa tygodnie będziemy mogli ponownie rozgrzać się w rytm pieśni z pokładów dawnych żaglowców. A wszystko to dzięki Portowi Pieśni Pracy, który zaprasza wszystkich na tradycyjną zimową rozgrzewkę z gwiazdami polskiej sceny szantowej.
Szantymen potrzebuje chóru – wiemy to doskonale. Ba, większość z nas odgrywała zapewne rolę „załogi” na niejednym szantowym koncercie. Ale skąd wziąć chór, kiedy nasza codzienność polega od pewnego czasu na unikaniu innych ludzi, a już zwłaszcza dużych zgromadzeń? Muzycy z The Longest Johns znaleźli na to sposób – zaprosili swoją publiczność do współpracy wirtualnej!
Aż 10 godzin muzyki, 40 podmiotów wykonawczych, kilkuset widzów i przede wszystkim prawie 45 tysięcy złotych zebranych na rehabilitację Andrzeja „Qni” Grzeli. Koncert online pt. „Qńcertowy Maraton Serc – All Hands On Deck! Gramy dla Qni” zakończył się ogromnym sukcesem, który stanowi jeszcze jeden dowód solidarności polskiej sceny już nie tylko szantowo-żeglarskiej, ale szeroko folkowej.
W tym roku przypada okrągły, czterdziesty jubileusz Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Żeglarskiej „Shanties” w Krakowie – imprezy, która jest już kultową na szantowej mapie Polski. To jeden z najstarszych festiwali w naszym kraju, bez wątpienia największy, na który zjeżdżają się miłośnicy szant, folku morskiego i szeroko pojętej „piosenki mokrej” z całego kraju, a nawet z zagranicy.
Gdzie spoczywa wrak „Edmunda Fitzgeralda”, o którym śpiewa Gordon Lightfoot? Ile prawdy jest w historii kapitana „Nightingale” z utworu Stana Rogersa? I co wspólnego ma Halifax z Bejrutem? Na te pytania odpowiem w tym, drugim już, artykule o katastrofach morskich, które wciąż żyją w piosenkach znanych na całym świecie. Za motyw przewodni posłuży nam dziś Kanada.
Nie wiem dlaczego, bo rzadko mam czas wracać do starych nagrań, ale w ubiegłym tygodniu wpadły mi w ręce płyty, nieistniejącej już, bieszczadzkiej formacji Yank Shippers. I tak się nad nimi zadumałem, muzyki posłuchałem, wspomnień czar ze spotkań z chłopakami dopadł mnie natychmiast. I śp. Piotrka Sidora wspomniałem... A tu dziś dotarła kolejna smutna wiadomość.
Choć tradycyjny koncert mikołajkowy w Starym Klasztorze nie mógł dojść w tym roku do skutku, Szkocka Trupa tak łatwo się nie poddaje. Już w najbliższą niedzielę Szkot i spółka zagrają dla nas na żywo w internecie. Przy tej okazji panowie chcieliby też poprosić Was o wsparcie w spełnieniu ich marzenia, jakim będzie nagranie i wydanie debiutanckiej (!) płyty. Pomożecie? Warto!
Mimo sztormów i burz – legendarny i jakże przyjazny wszystkim artystom festiwal „Szanta Claus” odbędzie się już w pierwszy weekend grudnia. W międzyczasie organizatorzy, jak co roku, zapraszają do udziału w przeglądzie amatorskich zespołów piosenki żeglarskiej – w tym roku w wersji on-line, co sprawia, że zgłosić może się naprawdę każdy, komu żeglarska muzyka w duszy gra.
Pod koniec ery wielkich żagli, kiedy ostatnie windjammery, klipry oraz packety zakończyły swój żywot, również szanta zaczęła odchodzić w zapomnienie, powoli pokrywały ją kurz i pajęcze sieci. „Wtedy nadszedł czas mocnych basów i głębokich barytonów, w idealnie zawiązanych kokardach bądź muchach, krochmalonych koszulach, którzy z orkiestrą symfoniczną, starali się je reanimować”.
Piosenki folkowe – w tym żeglarskie – często przechowują historie ludzi i wydarzeń, które inaczej byłyby pamiętane tylko przez nielicznych. Czasem jednak nawet dobrze znając tekst, nie wiemy, jaka historia się za nim kryje. W niniejszym artykule przyjrzymy się katastrofom morskim, które żyją w pamięci ludzi na całym świecie dzięki pieśniom, które dały im nieśmiertelność.
Popularny marynarski przesąd głosił, że kobieta na pokładzie przynosi nieszczęście. Tymczasem osiemnastowieczny pirat John „Perkalowy Jack” Rackham pływał nie z jedną, lecz aż z dwiema paniami. Były to Anne Bonny i Mary Read. Czy ich towarzystwo przyniosło mu pecha? Dziś przytoczę wam historię dwóch najbardziej znanych piratek, opiewanych w niejednej pieśni.
Do każdej szanty, którą próbuję odtworzyć, staram się odnaleźć oryginalne nagrania Stana Hugilla, ostatniego szantymena, badacza i propagatora szant i kultury morza. Dzięki temu poznaję wykonawców i instytucje, które dzielą się ze mną nagraniami i wiedzą, za co będę im dozgonnie wdzięczny. Oto moja opowieść o przygodzie z szantami, tradycyjnymi pieśniami pracy.
W latach 70 ub.w., w nieistniejącym już Wieczorze Wybrzeża miałem swoją rubrykę, w której publikowałem swoje opowieści o szantach, kliprach, morskim ceremoniale. Dołączałem do nich teksty i nuty szant. Dzięki dwóm pasjonatom do redakcji Szanty24 trafiły niedawno skany tamtych stron. Będziemy Wam je tu przypominać. Na start „Szantowa geografia” i „Płyńmy tam, gdzie Kuba”.
W dobie koronawirusa, gdy odbywa się mniej wydarzeń kulturalnych i niejedna fantastyczna impreza została odwołana lub przełożona (fani Kubryku czy Kopyści wciąż trzymają kciuki), tym bardziej cieszy, że w Polsce pojawił się właśnie nowy festiwal żeglarski. Pierwsza edycja Szant nad Narwią okazała się bowiem strzałem w dziesiątkę i zapowiada się, że będą kolejne. Trzymamy kciuki.
„Szanty pod Żurawiem” nie poddają się i mimo wielu trudności ogłaszają konkurs dla wykonawców nastawiony na nowe, autorskie utwory o tematyce żeglarskiej, wodnej, morskiej. Zachętą do wzięcia w nim udziału może być fakt, że każdy zespół, który zostanie zakwalifikowany do finału, ma gwarantowane wynagrodzenie w wysokości 1000 zł. Tak komfortowo dawno w konkursach nie było.
„Wy oddawajcie cześć popiołom, ja wolę podsycać ognień” – tak w wolnym tłumaczeniu brzmi refren „Ashes”, piosenki, którą można chyba potraktować jako swego rodzaju manifest programowy znanego już u nas angielskiego zespołu The Longest Johns. Jeśli folk – ten morski i nie tylko – jest ogniem, to panowie z pewnością potrafią zadbać o to, by nie zabrakło opału.
Już po raz dwudziesty pierwszy w Polańczyku, nad jeziorem Solina spotkają się miłośnicy szant, piosenki żeglarskiej i sportów wodnych. Impreza nieco skromniejsza, niż w latach ubiegłych z powodu restrykcji antywirusowych, odbędzie się już w najbliższą sobotę, na kultowym Cyplu. Obok regat, koncertów organizatorzy oddadzą też hołd zmarłemu niedawno kpt. Henrykowi Jaskule.
The Longest Johns, znani nam z „Shanties 2020”, rozpoczęli na YouTube publikację serii filmów, w których grają (śpiewająco!) w „Assassin’s Creed IV: Black Flag” – grę, która może wciągnąć niejednego żeglarza i miłośnika szant. Marzyliście kiedyś, by stanąć za sterami pirackiego brygu i siać postrach na Morzu Karaibskim? Zatem all hands on deck, „Black Flag” on top i „płyńmy tam, gdzie Kuba”!
Czas zawirusowania świata ma swoje dobre i złe strony. Złe wiadomo, wirus nie żartuje. Nie możemy się spotykać, koncertować ani chodzić na koncerty. Dobre, bo może wreszcie wykonawcy sceny tradycyjnego folku morskiego i współczesnej piosenki żeglarskiej odkryją uroki klipów video i zaczną nas nimi zarzucać. Jak Atlantyda, która właśnie promuje nową piosenkę.
Ostatnia polska płyta winylowa, na której znalazły się szanty i folk morski ukazała się w 1991 r. Przełom wieków to był świat CD, a od początku XXI w. wygrywa mp3 i streaming. Płyty CD są w odwrocie, ale za to winylowe wracają do łask. Po dwudziestu dziewięciu latach polska tzw. „scena szantowa” znów może pochwalić się winylem za sprawą wydanego właśnie LP „W kieszeni dolar” zespołu Sąsiedzi.
Pierwszy utrwalony w archiwach pisanych koncert dla dzieci podczas festiwalu „Shanties” odbył się w 1991 r. Ale czy wiecie, że nie był to pierwszy koncert piosenki żeglarskiej dla najmłodszych? Pierwszy odbył się w 1986 r. wcale nie w Krakowie, a w… Warszawie. Nie myli się ten, kto łączy oba wydarzenia z osobą Mirka „Kovala” Kowalewskiego, dziś lidera zespołu Zejman i Garkumpel.
Minęło już ponad dwanaście miesięcy od
pamiętnego koncertu Męskiego Chóru Szantowego „Zawisza Czarny”, który odbył się w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku, a który celebrował siódme urodziny chóru i wydanie trzeciej zespołowej płyty „Break Yer Bones”. Rok później znów spotkaliśmy się w ECS na kolejnych urodzinach „The Chóru” – tacy sami, ale już niestety nie w komplecie.
Można sobie tylko wyobrazić rozgoryczenie organizatorów Festiwalu Piosenki Żeglarskiej „Kopyść” oraz Łódzkich Spotkań z Piosenką Żeglarską „Kubryk” po ogłoszeniu kwarantanny i odwołaniu wszelkich imprez masowych. Dramatyzm i losu jawna „niesprawiedliwość” w przypadku obu tych imprez polega na tym, że do ostatniej chwili walczono o środki na ich organizację, których brakowało.
Rok temu Magazyn Sportów Wodnych „Żagle” świętował swoje sześćdziesięciolecie. Tytuł ukazuje się od 1959 r. Na jego łamach często też gościły tematy związane z szantami i piosenką żeglarską. ZPR Media (dawny Murator S.A.) ogłosiło właśnie, że od maja zawiesza tytuł i będzie go wydawać okazjonalnie, przy okazji targów i imprez żeglarskich. Nadal działać będzie serwis internetowy.
W czasach, gdy KONIECZNYM dla naszego zdrowia jest pozostawanie w domach, a kolejne koncerty i festiwale są odwoływane i w najlepszym wypadku, przenoszone na inne terminy, fani muzyki morza ratują się własnymi płytotekami, zasobami mp3 w komputerach lub filmami w sieci. Pojawiła się kolejna opcja, która pomoże nam przetrwać bez ulubionych artystów na żywo.
Czas walki z wirusem i ograniczanie podróży sprzyja nadrabianiu zaległości w relacjach. Zapraszam zatem do wspominek z wakacyjnej Sąsiadów wizyty za oceanem. Ameryka znów okazała się przyjazna i gościnna. Wpadliśmy nad Niagarę, pospacerowaliśmy po Detroit, zrobiliśmy zakupy w Toronto. Niewiele? No ale jak się leci do Ameryki tylko na przedłużony weekend...
Dominika Płonka, przewodnicząca Jury 39 Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Żeglarskiej „Shanties” w Krakowie, podczas finałowego koncertu festiwalu w Kinie Kijów, odczytała werdykt jurorski. Nagrody Grand Prix nie przyznano, w innych kategoriach raczej niespodzianek nie było. Jury podkreśliło także pomysłowość, kreację i wysoki poziom wykonawczy artystów.
Od ponad roku objeżdża wszystkie możliwe festiwale piosenki żeglarskiej prezentując swoją twórczość. Zdobyła uznanie jurorów wielu konkursów, w tym Festiwalu Bardów OPPA. Pisze, komponuje, wykonuje własne piosenki. Krakowianka ze Stalowej Woli, mieszka obecnie we Wrocławiu, laureatka, jednej z trzech Nominacji Przeglądu Konkursowego „Shanties 2020”.
Mamy go! Premiera nowego periodyku o szantach, piosence żeglarskiej i dawnych morskich opowieściach – Magazynu Miłośników Kultury Morza „Shantyman” miała miejsce pierwszego dnia Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Żeglarskiej „Shanties”, na koncercie „Na jeziorach pięknie dzisiaj” w Radiu Kraków. Razem z Shantymanem pojawiła się „Festiwalowa Gazeta Shanties”.
W tym roku grupa Stare Dzwony obchodzi jubileusz czterdziestolecia działalności. Z tej okazji rozmawiamy z Markiem Szurawskim o początkach zespołu, o osiągnięciach, ale też o Marka własnej ścieżce muzycznej, zainteresowaniach i planach. Pytamy go o inspiracje, o mistrzów szantowych, sukcesy i o polską scenę szantową, o polskich wykonawców i... oczywiście o rum.
Z prezesem nowo powstałego Stowarzyszenia pamięci Jerzego Rogackiego „Niech zabrzmi pieśń” rozmawiamy o tym jak i po co powstało stowarzyszenie, kto je zakładał, kto w nim działa jakie są jego cele i przede wszystkim czy i kiedy odbędą się kolejne, już trzydzieste piąte, Łódzkie Spotkania z Piosenką Żeglarską „Kubryk”.
Na trzech scenach w trakcie piętnastu koncertów wystąpi blisko dwustu wykonawców z Polski, Anglii i USA. Koncertom towarzyszyć będą wystawy, projekcje filmów, kiermasz żeglarski, happening szantowy i wiele innych wydarzeń. Radio Kraków, Kino Kijów i tawernę Stary Port odwiedzi łącznie kilka tysięcy fanów mokrego folku. Będą też premiery, w tym Magazynu „Shantyman”.
Po raz dwudziesty trzeci odbyła się w Krakowie prezentacja „debiutantów” polskiej sceny tradycyjnego folku morskiego i współczesnej piosenki żeglarskiej, w ramach przeglądu konkursowego, w którym nagrodą jest „Nominacja” do udziału w Festiwalu „Shanties”, który pod koniec lutego odbędzie się już po raz trzydziesty dziewiąty. Parę niespodzianek było...
Do rąk waszych, już za chwilę, trafi pierwszy, po latach przerwy na mapie wydawnictw nt. kultury marynistycznej numer nowego (ale nie do końca) pisma, opisującego naszą żeglarsko-marynistyczną scenę muzyczną – mowa o Magazynie Miłośników Kultury Morza „Shantyman”. Nie pomylą się wiele ci, którzy skojarzą „Shantymana” z poprzednikiem, „Szantymaniakiem”.
Po 40 latach działalności, wielce wymowną klepsydrą na Facebooku organizatorzy ogłosili, iż Festiwal Piosenki Żeglarskiej „Kopyść” odszedł z tego padołu. Powody niemożności zorganizowania w tym roku w Białymstoku jednego z ciekawszych na naszej scenie festiwalu – sygnalizowane od lat – to brak wystarczających funduszy. Świat nie sprzyja pasjonatom.
W Radomiu, w miniony weekend odbył się jeden z najstarszych festiwali na scenie szant i piosenek żeglarskich – RAFA. Z doniesień medialnych, bo niestety nie było mi dane dotrzeć osobiście, wynika, iż festiwal – choć już nie z taką pompą jak z początku XXI w. – nadal ma się świetnie i oferuje widzom szereg atrakcji, których próżno szukać na większości innych tego typu wydarzeń.
O ile na Śląsku, Górnym czy Dolnym festiwali promujących współczesną piosenkę żeglarską i tradycyjny folk morski, w tym szanty trochę się odbywa, o tyle graniczące z Górnym Śląskiem Zagłębie jak dotąd nie ma szczęścia do festiwali. Może organizowany przez Fundację Folk24 i Klub Kiepury koncert „Folk nad Przemszą – Pieśni wędrowców” stanie się takim wydarzeniem?
Jerzy Rogacki, wielka osobowość polskiej sceny folku morskiego, założyciel i lider zespołu Cztery Refy, odszedł do Hilo w sierpniu. Żegnaliśmy go na tyskim festiwalu PPP, a w najbliższych dniach, specjalnym koncertem podczas festiwalu „Tratwa”, z którym był jakiś czas związany, wspominać go będziemy wraz z przyjaciółmi ze sceny. Koncert będzie filmowany.
Znów w sieci, przy okazji pewnej dyskusji, wychynęła mi nagle okładka jednej z kilku płyt analogowych, prawie niedostępnych już, bo wydanych w Polsce w zamierzchłych czasach ubiegłowiecznej „szantowej rewolucji”, na których znalazły się zarówno dawne pieśni morza, w tym szanty, jak i współczesne piosenki żeglarskie. Mowa tu o winylu Mechaników Shanty, pt… „Mechanicy Shanty”.
Pięć scen, osiem koncertów, kilkunastu wykonawców folku morskiego z kraju i specjalni, folkrockowi goście z Francji – Booze Brothers. Przed nami kolejna, jubileuszowa, trzydziesta piąta edycja Portu Pieśni Pracy, festiwalu, który od 20 lat gromadzi w Tychach miłośników tradycyjnego folku morskiego, w tym szant oraz współczesnej piosenki żeglarskiej i muzyki folkowej.
Kilka godzin temu opowiadałem mojemu kardiologowi, że do dziś na polskiej scenie muzyki żeglarskiej pozostało jeszcze czterech chłopaków z gromadki żeglarzy, którzy ponad czterdzieści lat temu przeszli z desek pokładów, na deski prawdziwej sceny i stanęli przed mikrofonem, by dla odmiany śpiewać – innym, chwilowo siedzącym – kolegom, „przez głośniki”. Teraz już wiem, że... kłamałem!
Potwierdziło się ostatecznie to, o czym od jakiegoś czasu donosiły jaskółki, że festiwalu „Kubryk” w tym roku nie będzie, ale nie oznacza to, że w maju, w Łodzi, w Łódzkim Domu Kultury muzyki morza nie będzie wcale. Otóż będzie! Łódzkie Spotkania z Piosenką Żeglarską odbędą się, w jednodniowej formule pod hasłem „Kubrykowe Klimaty”. W koncercie wystąpią trzy zespoły...
Mechanicy Shanty, Flash Creep, Krzysztof Jurkiewicz, Tomek Lewandowski, Jan i Klan oraz Znienacka Project w najbliższą niedzielę wystąpią w specjalnym, charytatywnym koncercie „Przyjaciele grają dla Kasi”, by wspomóc swoją przyjaciółkę i wielką fankę muzyki wszelakiej – Kasię Sobańską. Koncert potrwa ponad 4 godziny i prezentować będzie różne oblicza muzyki folkowej.
Mimo niepokojących wieści z Białegostoku o kłopotach finansowych 35 Festiwal Piosenki Żeglarskiej „Kopyść” odbył się i było jak zawsze. Dużo muzyki, wspaniała, rodzinna atmosfera za kulisami i moc energii od publiczności. Podwójne urodziny „Kopyści” i artystyczne 40 lat kpt. Mieczkowskiego udane niezwykle. A „Wielka Kopyść” pojechała tym razem do Mikołajek.
Pojawia się nowa impreza żeglarska na szantowej mapie Polski. Już w najbliższą sobotę zapraszamy Was do Przemyśla, na pierwsze (i mamy nadzieję nie ostatnie) Dni Kultury Żeglarskiej „Spotkanie pod Wantami”. To powrót do przemyskich tradycji wspólnego żeglarskiego śpiewania i zabawy, które z powodzeniem organizowała grupa pasjonatów przez 10 lat. Teraz pałeczkę przejęła młodzież.
Czasy mam takie, że właściwie nie trzeba ruszać się z domu, by obejrzeć jakiś koncert muzyki morza. Wystarczy sieć, komputer, a nawet już zwykły smartfon i dostęp do FB lub YT i można na długie godziny utonąć w morzu muzyki. Nie byłoby tego, gdyby nie rzesza pasjonatów, maniaków wręcz, którzy godziny, dni, tygodnie, a nawet miesiące poświęcają na to, by ich relacje zaistniały w sieci.
Mimo ogromnych kłopotów finansowych załoga białostockiej „Kopyści” z Elą Minko na czele nie poddaje się i będzie organizować trzydziestą piątą edycję festiwalu i jego czterdzieste urodziny. Przybywajcie na północ w ostatni weekend marca, kupujcie bilety na festiwal, wspierajcie ich w zbiórce pieniędzy. Będzie też konkurs o „Wielką Kopyść”, zgłoszenia tylko do 3 marca.
Tradycją już jest, że kto tylko może i chce, pod koniec lutego zjedzie do Krakowa na kolejną, trzydziestą ósmą edycję Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Żeglarskiej „Shanties”. Jak co roku czekają na szantyfanów i szantymaniaków koncerty w różnych lokalizacjach, imprezy towarzyszące, te formalne i nieformalne śpiewogrania oraz spotkania, rozmowy z dawno niewidzianymi znajomymi.
Festiwal „Szanta Claus” to poznańskie święto kultury żeglarskiej. Tradycyjnie, w okolicach Św Mikołaja, odbędzie się po raz trzynasty. W programie otwarcie wystawy, poświęconej regatom „Bitwa o Gotland” oraz dwa koncerty znanych zespołów piosenki żeglarskiej. Drugiego dnia, w sobotę, odbędzie się, jeden z niewielu już w Polsce, konkurs dla wykonawców szant i piosenki żeglarskiej.
Październikowego, czwartkowego wieczoru, koncertami EKT Gdynia i Mechaników Szanty w Starym Klasztorze zainaugurowano kolejny wrocławski sezon koncertów żeglarskich. I niewiele więcej można by napisać, bo wspomnianych zespołów chyba żadnemu bywalcowi sceny żeglarskiej przedstawiać nie trzeba, gdyby nie dwie – mnie dotąd nieznane – „nowinki” osobowe w obu składach.
Przejdź do strony:
«12345 -
789»