Szanty24.pl - W nowy świat w rytmie szant
W pierwszy weekend marca 2022 r. Wrocław znów potwierdzi swój silny związek z morzem, organizując już po raz trzydziesty trzeci jeden z najstarszych i najpopularniejszych festiwali muzyki żeglarzy i marynarzy „Szanty we Wrocławiu”. Jak co roku nad Odrą zbiorą się miłośnicy folku morskiego z całej Polski. Nie zabraknie uznanych gwiazd i ich największych przebojów.
Wrócił z dalekiej podróży. Co prawda z „EU” na końcu, a nie „PL” (prawdziwi patrioci mogą mieć problem), ale dobre i to. Szan(t)owni, oto ogłaszamy, że nadal można poczytać archiwalne teksty Szantymaniaka. Mogą pojawić się problemy z niektórymi funkcjami, bo serwis powstawał przecież prawie 20 lat temu, ale ważne, że choć nieaktywny od lat, jest. Andrzej Szreter niech nam żyje!
Górnośląska formacja North Cape znów zaskakuje swoich fanów. Piątka chłopaków znanych ze sceny tzw. folku morskiego co jakiś czas sięga jednak po zdecydowanie niemorski repertuar. Był już cover motywu przewodniego znanego serialu czy bijącej onegdaj rekordy fińskiej pieśni ludowej. Tym razem do repertuaru North Cape trafiła pieśń rewolucyjna. Jakie czasy, taka pieśń?
A miało być tak pięknie, dwa długie koncerty z udziałem krajowych gwiazd polskiej sceny piosenki żeglarskiej, koncert dla dzieci, przegląd debiutujących zespołów i solistów, a także dwa dni żeglarskiej biesiady. Tak miał wyglądać jubileuszowy, XV Szanta Claus Festiwal. Niestety znów wirus i obostrzenia pokrzyżowały plany organizatorom – i to na kilka dni przed terminem.
W swojej książce „Shanties from the Seven Seas” Stan Hugill wymienia kilku ludzi, od których poznał tę czy inną szantę. Wśród tych nazwisk wyróżnia się szczególnie jeden człowiek. Kim był ten nauczyciel, prawdopodobnie odpowiedzialny za znaczną część repertuaru Stana Hugilla? Osoba, o której mowa, to Harding, the Barbadian Barbarian.
„Kapitan nasz szalony był, mówiono, że z diabłem ma pakt. Gdy w warkocz zaplatał brodę swą, drżał przed nim cały świat” – tak śpiewają o Czarnobrodym członkowie zespołu Mietek Folk. Kim jednak naprawdę był najsłynniejszy pirat osiemnastowiecznych Karaibów, kapitan Edward Teach? Okrutnym szaleńcem czy może zmyślnym aktorem świadomym, jak ważny jest odpowiedni wizerunek?
Światem zaczyna rządzić jesień, sezon żeglarski dobiegł końca, zbliża się sezon tawerniano-festiwalowy. Zanim jednak na dobre nam się on rozkręci, powspominajmy jeszcze tegoroczne wakacyjne festiwale. Dziś pierwszy z nich – choć młody – jest już bardzo obiecujący. Szanty nad Narwią, bo o nich mowa, mogą się pochwalić zarówno wykonawcami z górnej półki, jak i fantastyczną atmosferą.
W ostatni weekend sierpnia tradycyjnie już Miejskie Centrum Kultury w Tychach oraz Perły i Łotry zapraszają na letnią edycję Portu Pieśni Pracy. Festiwal, który odbędzie się po raz trzydziesty siódmy, znów przyciągnie na Górny Śląsk śmietankę polskiej sceny żeglarskiej. W ciągu trzech dni fani gatunku będą mogli usłyszeć prawie dwudziestu wykonawców szant i folku morskiego.
Gdyński festiwal organizowany przez Jolantę i Sławomira Klupsiów to dziś jedna z najstarszych wciąż istniejących imprez szantowych w Polsce – w tym roku odbył się po raz trzydziesty szósty. Dwa dni, dwie sceny, pięć podmiotów wykonawczych i kapryśna pogoda, która sporo namieszała w piątek – tę edycję na pewno zapamiętam na długo. Także dlatego, że była moją pierwszą.
Szanty24.pl to obecnie najdłużej działający serwis o tradycyjnym folku morskim i współczesnej piosence żeglarskiej w Polsce i jeden z najstarszych tego typu w świecie. Obecny, stworzony i wydawany przez Fundację Folk24 od zera, obchodzi swoje dziewiąte urodziny, ale sam tytuł istnieje od stycznia 2008 r. i, co ważne, w tym czasie zawiesił działanie tylko na niecały rok.
Dwudziesta druga edycja uznanego już w świecie żagli i piosenki żeglarskiej festiwalu Eko-Cypel nad jeziorem Solina miała niecodzienny przebieg. Festiwal z wielu powodów skrócił się do jednodniowej imprezy, ale za to odbywał się aż na trzech różnych scenach Polańczyka. Dopisała pogoda, dopisali widzowie, na wysokości zadania stanęli też wykonawcy.
Już po raz 22 nad jez. Solina w Polańczyku spotkają się miłośnicy szant, piosenek żeglarskich i sportów wodnych. Impreza skromniejsza niż w latach ubiegłych (z powodu covida), ale nie do końca, bo mniejszą liczbę dni festiwalowych organizatorzy nadrobią ilością scen – w tym roku będą aż trzy miejsca koncertów. Festiwal już w ostatnią sobotę lipca.
Nasza scena piosenki żeglarskiej odradza się powoli. Za nami już pierwsze koncerty, pierwszy duży festiwal (we Wrocławiu) i pierwszy konkurs. W trzeci weekend czerwca w Słupcy odbyła się druga edycja przeglądu konkursowego piosenki żeglarskiej. W jury znawcy tematu, na scenie konkursowej siedmiu wykonawców, w repertuarze utwory autorskie i opracowania żeglarskich hitów.
Długo wyczekiwana płyta Pereł i Łotrów swoją oficjalną premierę będzie miała 1 lipca. Jednak dzięki uprzejmości członków zespołu redakcja portalu Szanty24 mogła zapoznać się z nią już teraz. I spieszymy donieść, że jest na co czekać! „Distant Shores” to album ciekawy i różnorodny, na którym znalazła się niejedna perełka.
W połowie czerwca festiwalem we Wrocławiu polska scena pieśni oceanów, mórz, jezior i rzek zainauguruje sezon festiwali live A.D. 2021. W stolicy Dolnego Śląska znów będzie można usłyszeć najbardziej znanych wykonawców, pośpiewać największe żeglarskie przeboje, w tym jubilatów EKT Gdynia. Reżim sanitarny oczywiście będzie obowiązywał, ale nie przeszkodzi to świętować na całego.
Wraca możliwość organizowania wydarzeń kulturalnych i powoli szykujemy się już na koncerty na żywo, może nawet te odkładane od dawna. Jednocześnie pojawia się pytanie – co z wydarzeniami online? Czy znikną wraz z pandemicznymi obostrzeniami? Może jeszcze nie teraz, ale kiedy już całkiem wyjdziemy na prostą? A może wpiszą się w nasz muzyczny krajobraz już na stałe?
Martę Kanię po raz pierwszy usłyszałam w 2019 r. na białostockiej Kopyści (zajęła wtedy 3. miejsce). Skromna, chyba jeszcze trochę niepewna siebie dziewczyna w czerwonej spódnicy kiedy zaczęła śpiewać, oczarowała nas wszystkich. Już wtedy wiedziałam, że kupię jej płytę. I mam! „Piosenki wodą pisane”, które ukazały się niedawno, nie zawiodły oczekiwań. Wprost przeciwnie.
„Soon May the Wellerman Come” cieszy się ostatnio ogromną popularnością, do której przyczynił się m.in. Nathan Evans i jego słynne już wykonanie na TikToku. Jednak ta piosenka nie pojawia się w żadnej z najważniejszych książek o szantach – dlaczego? Z oczywistego powodu: nie ma ona nic wspólnego z szantami. Jest to, być może ku zaskoczeniu wielu, pieśń wielorybnicza.
Z pewnością wielu z Was pamięta zeszłoroczny sukces Pereł i Łotrów, kiedy remiks piosenki „My Mother Told Me”, efekt ich współpracy z francuskim muzykiem i DJ-em L.B. One, sprawił, że o zespole było głośno w kraju i zagranicą. Spieszymy donieść, że historia tego utworu jednak wcale się na tym nie skończyła. Dziś parę słów o tym, co słychać u Pereł i ich największego hitu.
Zanim dotarł do mnie krążek, obejrzałem kręcony gdzieś na Śląsku (Gliwice?) klip do pieśni „Santy Ana”. Okazał się pomysłowy, zabawny (górnicy między familokami walczą z piratami o skarb – no, bajka!) i z fantastycznym reggae’owym drive’em. I kupili moje zainteresowanie, bo nikt dotąd jakoś nie wpadł na to, by dawne pieśni morza, w tym kilka szant, zaśpiewać i zagrać w reggae’owej stylistyce.
Jubileusz krakowskich Shanties za nami. W tym roku festiwal odbył się online, czego wyrazem było jego hasło przewodnie: „W sieci”. Jednak pomimo ograniczeń organizatorzy stanęli na wysokości zadania, zapewniając cztery dni zabawy i muzyki na najwyższym poziomie. Zgromadzona – choć tylko wirtualnie – publiczność zadbała zaś o drugi niezbędny element, czyli wyśmienitą atmosferę.
Tak jak artystom z pewnością nie było łatwo występować tylko przed obiektywami kamer, bez publiczności, tak i z pewnością jurorom nie było łatwo oceniać w tym roku występujących. Mimo tych utrudnień niektórym wykonawcom udało się zwrócić na siebie uwagę, a jurorzy zdołali wskazać co ciekawsze występy i utwory. Oto werdykt Jury „Shanties 2021”.
W ciągu roku świat muzyczny niemal całkowicie przeniósł się do internetu. Nie słuchamy już płyt fizycznych, bo ogromne zasoby muzyki mamy w sieci, w serwisach streamingowych. Spotify, AppleMusic, YouTube Music podbijają sieć i nasze smartfony. Niestety nadal bardzo mało jest tam polskiej piosenki żeglarskiej, szant w wykonaniu rodzimych grup. Czas to zmienić.
W latach 70 ub.w. w nieistniejącym już „Wieczorze Wybrzeża” miałem swoją rubrykę, w której publikowałem opowieści o szantach, kliprach, morskim ceremoniale. Dołączałem do nich teksty i nuty szant. Dzięki pasjonatom do redakcji portalu Szanty24 trafiły niedawno skany tamtych stron. Będziemy Wam je tu przypominać. Dziś utwór „24 lutego”, znany też jako „Bijatyka”.
Mimo iż zamykane są kolejne uznane pisma hobbystyczne, jak np. „Żagle”, a te magazyny drukowane, które jeszcze się ukazują, tracą nakłady lub są zawieszane, jak nasz „Shantyman”, który czeka na powrót festiwali, Fundacja Folk24 stara się robić swoje. Na razie ograniczono działalność wydawniczą do jednego tylko tytułu, „Magazynu FOLK24”, ale i tu dla folku morskiego jest sporo miejsca.
Szantami i piosenkami żeglarskimi zainteresowałem się pod koniec lat 70. Założyłem wtedy w Krakowie Harcerską Drużynę Wodną. Na rejsach i obozach żeglarskich śpiewaliśmy piosenki żeglarskie, ale znaliśmy ich niewiele. Nie było wtedy w Polsce żadnych nagrań z tego typu muzyką ani śpiewników z piosenkami żeglarskimi, więc nie mieliśmy jak poszerzać naszego repertuaru.
Za nami tegoroczna Zimowa Rozgrzewka Portu Pieśni Pracy. Edycja wyjątkowa, bo w całości przeprowadzona online. Na scenie Miejskiego Centrum Kultury w Tychach wystąpiły trzy zespoły – Banana Boat, Ryczące Dwudziestki oraz Perły i Łotry. Artyści wraz z organizatorami i realizatorami zadbali, aby mimo ograniczeń nie zabrakło emocji, niespodzianek i przede wszystkim dobrej zabawy.
Miesiąc temu 26-letni szkocki listonosz Nathan Evans wrzucił na TikToka filmik, w którym śpiewa fragment „Wellermana”. Nagranie w błyskawicznym tempie podłapali inni użytkownicy aplikacji, dzięki funkcji duetu dogrywając do wykonania Evansa swoje własne. Wystarczyło kilka dni, by internet ogarnął prawdziwy szantowy szał. Czy moda dotrze do Polski i czy coś z niej wyniknie?
Termometr na zewnątrz pokazuje -20 stopni (brrr!), a tymczasem na sercu można już poczuć przyjemne ciepełko na myśl, że za niecałe dwa tygodnie będziemy mogli ponownie rozgrzać się w rytm pieśni z pokładów dawnych żaglowców. A wszystko to dzięki Portowi Pieśni Pracy, który zaprasza wszystkich na tradycyjną zimową rozgrzewkę z gwiazdami polskiej sceny szantowej.
Szantymen potrzebuje chóru – wiemy to doskonale. Ba, większość z nas odgrywała zapewne rolę „załogi” na niejednym szantowym koncercie. Ale skąd wziąć chór, kiedy nasza codzienność polega od pewnego czasu na unikaniu innych ludzi, a już zwłaszcza dużych zgromadzeń? Muzycy z The Longest Johns znaleźli na to sposób – zaprosili swoją publiczność do współpracy wirtualnej!
Aż 10 godzin muzyki, 40 podmiotów wykonawczych, kilkuset widzów i przede wszystkim prawie 45 tysięcy złotych zebranych na rehabilitację Andrzeja „Qni” Grzeli. Koncert online pt. „Qńcertowy Maraton Serc – All Hands On Deck! Gramy dla Qni” zakończył się ogromnym sukcesem, który stanowi jeszcze jeden dowód solidarności polskiej sceny już nie tylko szantowo-żeglarskiej, ale szeroko folkowej.
W tym roku przypada okrągły, czterdziesty jubileusz Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Żeglarskiej „Shanties” w Krakowie – imprezy, która jest już kultową na szantowej mapie Polski. To jeden z najstarszych festiwali w naszym kraju, bez wątpienia największy, na który zjeżdżają się miłośnicy szant, folku morskiego i szeroko pojętej „piosenki mokrej” z całego kraju, a nawet z zagranicy.
Gdzie spoczywa wrak „Edmunda Fitzgeralda”, o którym śpiewa Gordon Lightfoot? Ile prawdy jest w historii kapitana „Nightingale” z utworu Stana Rogersa? I co wspólnego ma Halifax z Bejrutem? Na te pytania odpowiem w tym, drugim już, artykule o katastrofach morskich, które wciąż żyją w piosenkach znanych na całym świecie. Za motyw przewodni posłuży nam dziś Kanada.
Nie wiem dlaczego, bo rzadko mam czas wracać do starych nagrań, ale w ubiegłym tygodniu wpadły mi w ręce płyty, nieistniejącej już, bieszczadzkiej formacji Yank Shippers. I tak się nad nimi zadumałem, muzyki posłuchałem, wspomnień czar ze spotkań z chłopakami dopadł mnie natychmiast. I śp. Piotrka Sidora wspomniałem... A tu dziś dotarła kolejna smutna wiadomość.
Choć tradycyjny koncert mikołajkowy w Starym Klasztorze nie mógł dojść w tym roku do skutku, Szkocka Trupa tak łatwo się nie poddaje. Już w najbliższą niedzielę Szkot i spółka zagrają dla nas na żywo w internecie. Przy tej okazji panowie chcieliby też poprosić Was o wsparcie w spełnieniu ich marzenia, jakim będzie nagranie i wydanie debiutanckiej (!) płyty. Pomożecie? Warto!
Mimo sztormów i burz – legendarny i jakże przyjazny wszystkim artystom festiwal „Szanta Claus” odbędzie się już w pierwszy weekend grudnia. W międzyczasie organizatorzy, jak co roku, zapraszają do udziału w przeglądzie amatorskich zespołów piosenki żeglarskiej – w tym roku w wersji on-line, co sprawia, że zgłosić może się naprawdę każdy, komu żeglarska muzyka w duszy gra.
Pod koniec ery wielkich żagli, kiedy ostatnie windjammery, klipry oraz packety zakończyły swój żywot, również szanta zaczęła odchodzić w zapomnienie, powoli pokrywały ją kurz i pajęcze sieci. „Wtedy nadszedł czas mocnych basów i głębokich barytonów, w idealnie zawiązanych kokardach bądź muchach, krochmalonych koszulach, którzy z orkiestrą symfoniczną, starali się je reanimować”.
Piosenki folkowe – w tym żeglarskie – często przechowują historie ludzi i wydarzeń, które inaczej byłyby pamiętane tylko przez nielicznych. Czasem jednak nawet dobrze znając tekst, nie wiemy, jaka historia się za nim kryje. W niniejszym artykule przyjrzymy się katastrofom morskim, które żyją w pamięci ludzi na całym świecie dzięki pieśniom, które dały im nieśmiertelność.
Popularny marynarski przesąd głosił, że kobieta na pokładzie przynosi nieszczęście. Tymczasem osiemnastowieczny pirat John „Perkalowy Jack” Rackham pływał nie z jedną, lecz aż z dwiema paniami. Były to Anne Bonny i Mary Read. Czy ich towarzystwo przyniosło mu pecha? Dziś przytoczę wam historię dwóch najbardziej znanych piratek, opiewanych w niejednej pieśni.
Do każdej szanty, którą próbuję odtworzyć, staram się odnaleźć oryginalne nagrania Stana Hugilla, ostatniego szantymena, badacza i propagatora szant i kultury morza. Dzięki temu poznaję wykonawców i instytucje, które dzielą się ze mną nagraniami i wiedzą, za co będę im dozgonnie wdzięczny. Oto moja opowieść o przygodzie z szantami, tradycyjnymi pieśniami pracy.
W latach 70 ub.w., w nieistniejącym już Wieczorze Wybrzeża miałem swoją rubrykę, w której publikowałem swoje opowieści o szantach, kliprach, morskim ceremoniale. Dołączałem do nich teksty i nuty szant. Dzięki dwóm pasjonatom do redakcji Szanty24 trafiły niedawno skany tamtych stron. Będziemy Wam je tu przypominać. Na start „Szantowa geografia” i „Płyńmy tam, gdzie Kuba”.
W dobie koronawirusa, gdy odbywa się mniej wydarzeń kulturalnych i niejedna fantastyczna impreza została odwołana lub przełożona (fani Kubryku czy Kopyści wciąż trzymają kciuki), tym bardziej cieszy, że w Polsce pojawił się właśnie nowy festiwal żeglarski. Pierwsza edycja Szant nad Narwią okazała się bowiem strzałem w dziesiątkę i zapowiada się, że będą kolejne. Trzymamy kciuki.
„Szanty pod Żurawiem” nie poddają się i mimo wielu trudności ogłaszają konkurs dla wykonawców nastawiony na nowe, autorskie utwory o tematyce żeglarskiej, wodnej, morskiej. Zachętą do wzięcia w nim udziału może być fakt, że każdy zespół, który zostanie zakwalifikowany do finału, ma gwarantowane wynagrodzenie w wysokości 1000 zł. Tak komfortowo dawno w konkursach nie było.
„Wy oddawajcie cześć popiołom, ja wolę podsycać ognień” – tak w wolnym tłumaczeniu brzmi refren „Ashes”, piosenki, którą można chyba potraktować jako swego rodzaju manifest programowy znanego już u nas angielskiego zespołu The Longest Johns. Jeśli folk – ten morski i nie tylko – jest ogniem, to panowie z pewnością potrafią zadbać o to, by nie zabrakło opału.
Już po raz dwudziesty pierwszy w Polańczyku, nad jeziorem Solina spotkają się miłośnicy szant, piosenki żeglarskiej i sportów wodnych. Impreza nieco skromniejsza, niż w latach ubiegłych z powodu restrykcji antywirusowych, odbędzie się już w najbliższą sobotę, na kultowym Cyplu. Obok regat, koncertów organizatorzy oddadzą też hołd zmarłemu niedawno kpt. Henrykowi Jaskule.
The Longest Johns, znani nam z „Shanties 2020”, rozpoczęli na YouTube publikację serii filmów, w których grają (śpiewająco!) w „Assassin’s Creed IV: Black Flag” – grę, która może wciągnąć niejednego żeglarza i miłośnika szant. Marzyliście kiedyś, by stanąć za sterami pirackiego brygu i siać postrach na Morzu Karaibskim? Zatem all hands on deck, „Black Flag” on top i „płyńmy tam, gdzie Kuba”!
Czas zawirusowania świata ma swoje dobre i złe strony. Złe wiadomo, wirus nie żartuje. Nie możemy się spotykać, koncertować ani chodzić na koncerty. Dobre, bo może wreszcie wykonawcy sceny tradycyjnego folku morskiego i współczesnej piosenki żeglarskiej odkryją uroki klipów video i zaczną nas nimi zarzucać. Jak Atlantyda, która właśnie promuje nową piosenkę.
Ostatnia polska płyta winylowa, na której znalazły się szanty i folk morski ukazała się w 1991 r. Przełom wieków to był świat CD, a od początku XXI w. wygrywa mp3 i streaming. Płyty CD są w odwrocie, ale za to winylowe wracają do łask. Po dwudziestu dziewięciu latach polska tzw. „scena szantowa” znów może pochwalić się winylem za sprawą wydanego właśnie LP „W kieszeni dolar” zespołu Sąsiedzi.
Pierwszy utrwalony w archiwach pisanych koncert dla dzieci podczas festiwalu „Shanties” odbył się w 1991 r. Ale czy wiecie, że nie był to pierwszy koncert piosenki żeglarskiej dla najmłodszych? Pierwszy odbył się w 1986 r. wcale nie w Krakowie, a w… Warszawie. Nie myli się ten, kto łączy oba wydarzenia z osobą Mirka „Kovala” Kowalewskiego, dziś lidera zespołu Zejman i Garkumpel.
Minęło już ponad dwanaście miesięcy od
pamiętnego koncertu Męskiego Chóru Szantowego „Zawisza Czarny”, który odbył się w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku, a który celebrował siódme urodziny chóru i wydanie trzeciej zespołowej płyty „Break Yer Bones”. Rok później znów spotkaliśmy się w ECS na kolejnych urodzinach „The Chóru” – tacy sami, ale już niestety nie w komplecie.
Przejdź do strony:
«1234 -
678»