Ogrom pracy obu zespołów organizacyjnych, Akademickiego Yacht Clubu Białystok i łódzkiego Stowarzyszenia im. Jerzego Rogackiego „Niech zabrzmi pieśń” i zespołu Cztery Refy sprawił, że festiwale zagrożone odwołaniem jednak dopięły budżety i przygotowania ruszyły pełną parą. Przypomnę, że Białystok na początku roku, ze względu na zbyt małe środki z miasta, dramatycznym komunikatem w sieci odwołał już tegoroczną edycję (czytaj tutaj), a losy „Kubryku” ważyły się długo. Jednak kilka wyciągniętych niespodziewanie dłoni, nowe pomysły, nowe formy organizacji sprawiły, że wszyscy już czekaliśmy na kwiecień i maj i na odwiedziny Białegostoku i Łodzi.
Tymczasem z północy przyszedł taki komunikat:
– Było wszystko przygotowane. Domknięty program, gotowi do przyjazdu do Białegostoku wykonawcy, przyjęte rezerwacje od widzów, Sponsorzy, sala, akustycy... Jednak wydarzenia ostatnich dni, rozprzestrzeniający się koronawirus spowodowały że KOPYŚĆ 2020 nie odbędzie się w terminie 17–18 kwietnia. Nie rezygnujemy – przekładamy Festiwal na inny termin (Jaki? Gdy będzie to możliwe to będziemy Was informować – może po wakacjach, na październik?)
Nie wyobrażam sobie, jak czuli się Ela Minko i załoga publikując ten post. Tyle pracy, wysiłku, stresu przede wszystkim, i trzeba było wszystko odłożyć. A tegoroczny festiwal miał wyglądać tak:
Program XXXVI Festiwalu Piosenki Żeglarskiej Kopyść 2020:
piątek, 19:00 Koncert „Czas w morze”
Andrzej Korycki, Dominika Żukowska, Marek Szurawski, Roman Tkaczyk, Szkocka Trupa, Mieczkowski Band, Glassgo oraz zespoły konkursowe.
sobota, 15:30 Koncert „Wiatr na wantach gra...”
– koncert pamięci Jerzego Rogackiego i Andrzeja Mendygrała
Cztery Refy, Flash Creep, North Wind, Sąsiedzi, Wojciech Dudziński i Piotr Pala.
20:00 Koncert „Żeglujże żeglarzu”
Banana Boat, Grzegorz Tyszkiewicz i Roman Tkaczyk, Jan i Klan, Mechanicy Shanty, Perły i Łotry oraz laureaci konkursu
Nie mniej trudna sytuacja w Łodzi
Po śmierci Jerzego Rogackiego, kubrykowego kapitana, który trzymał w ręku wszystkie szoty, fały i ster festiwalu, długo ważyły się losy imprezy. Na szczęście, tak jak w Białymstoku, tak i tu, znaleźli się pasjonaci muzyki morza i wielcy orędownicy „Kubryku”, z jego gospodarzami, zespołem Cztery Refy na czele, którzy zdecydowali, że festiwal się odbędzie. Zarejestrowali stowarzyszenie, znaleźli środki, zrobili w mieście trochę szumu. Poświęcili przygotowaniom masę czasu, energii i siły i... podobnie jak w Białymstoku (i w całym kraju) musieli wszystko odłożyć na... za rok?
Wiemy, że odwołano wszystkie imprezy, wiemy, że cała scena „szantowa”, ba wszystkie „rozrywkowe” mają teraz trudny czas, ale za te dwa festiwale w tym roku trzymałem wyjątkowo kciuki. Kibicowałem obu ośrodkom w ich czynie społecznym. Tak, bo to czyn społeczny jest, wielki. Wkładali i wkładają (jak wielu innych organizatorów) w te festiwale swój czas, zasoby, wiedzę, doświadczenie, energię, nierzadko też własne pieniądze, byśmy mogli grać na scenie czy bawić się na widowni. Byśmy mogli spędzić razem cudowne chwile, dzielić je z ludźmi, którzy są w jakiś sposób nam bliscy, byśmy się mogli po prostu spotkać.
Czy uda się za rok, czas pokaże. Wierzę, że tak, choć sytuacja na ten moment nie wygląda różowo i nie wiadomo kiedy wrócimy do normalności, różne głosy donoszą, że nie prędko. Trzymam więc kciuki za wszystkich organizatorów wszystkich wydarzeń, koncertów i festiwali w Polsce, a zwłaszcza za „Kopyść” i „Kubryk”, by przetrwali, by nie załamywali rąk, bo wiem ile wkładają pracy, energii w walkę o kolejne edycje ich imprez.
Dlatego już dziś, mimo wszystko zapraszam w imieniu organizatorów za rok w kwietniu do Białegostoku, w maju do Łodzi, a w kolejnych miesiącach na kolejne żeglarskie festiwale. Nie dajmy się!
Sail Ho!