Pod koniec ubiegłego roku zrodziła się w głowie Kosmosa (czyli Arka Wąsika, lidera grupy Stonehenge) idea, by wzorem innych miast, spróbować zbudować żaglowiec, który promowałby Śląsk, był jego dumą i wizytówką. Skoro może mieć Gdańsk, Szczecin, to dlaczego nie tak mocny żeglarsko region, jak Śląsk. O początkach akcji "Zbudujmy Śląski Żaglowiec" pisaliśmy tutaj.
Od tamtego czasu powstała Fundacja "Żeglowanie bez barier", ruszyły pierwsze rozmowy z potencjalnymi sponsorami, i choć do budowy żaglowca jeszcze daleko, Fundacja poczyna sobie coraz śmielej.
Oto na grupie FB, "Zbudujmy Śląski Żaglowiec" pojawiło się ogłoszenie o "zapisach" na kalendarz. Postanowiliśmy zgłębić temat u samego szefa, i co się okazało.
Fundacja "Żeglowanie bez barier" postanowiła wydać kalendarz, którego bohaterami będą bardowie polskiej sceny piosenki żeglarskiej, folkowej a nawet szant, a zysk ze sprzedaży tego kalendarza ma wspomóc działalność samej Fundacji. Ja powiedział mi Arek Wąsik, komentując moje wątpliwości:
- Tak, za kwotę ze sprzedaży kalendarza nie zbudujemy żaglowca, ale oprócz żaglowca mamy w statucie wiele innych celów, które poprzez zbiórkę mniejszych kwot będziemy mogli realizować
Jak widać zaczęło się od wielkich planów, ale nie zapomina się o działaniach mniejszych, bo Fundacja ma przede wszystkim szkolić, ma pomagać w uprawianiu żeglarstwa, zwłaszcza tym, których na to bez pomocy nie stać, ma wreszcie promować żeglarstwo, jak sport dla każdego. Żaglowiec, jeśli powstanie, będzie tej misji ukoronowaniem, ale nie zakończeniem.
Kalendarz, w ilości 500 sztuk ma się pojawić pod koniec listopada, ale już teraz trwa jego przedsprzedaż. Zainteresowanie jest spore, nic dziwnego. To chyba pierwsza taka pozycja na scenie żeglarskiej, same nazwiska na kartach też przyciągają. A swoich wizerunków użyczyli: znani bardowie sceny żeglarskiej Wojciech "Sęp" Dudziński, Waldemar Mieczkowski, Arek Wlizło, Mirek "Koval" Kowalewski, Ryszard Muzaj, Andrzej Korycki, Grzegorz "GooRoo" Tyszkiewicz, jedyny szantymen w tym gronie Marek Szurawski, folkowcy Mirek Kozak i Jacek Zieliński, pieśńiarz-bard Roman Roczeń oraz sam pomysłodawca, Arek "Kosmos" Wąsik.
Zdjęcia w większości podarował i zmontował Mariusz Bartosik, składem komputerowym zają się Arkadiusz Rurarz (Old Marinners), teksty promujące przygotowała Magdalena Borucka. Kalendarz będzie miał format A3 (po rozłożeniu i powieszeniu na ścianie A2), jego cena to 30 zł + koszt wysyłki (nr konta fundacji można znaleźć na grupie Zbudujmy Śląski Żaglowiec). Kalendarz ma być wydany na kredowym, błyszczącym papierze (okładka 300 g, środek 250 g, plecy kartonowe, zszywany spiralą). Tytuł kalendarza: "Wachta nr 1" (będą kolejne). Do kompletu pojawi się jeszcze płyta-cegiełka, o tym samym tytułe, z utworami artystów z kalendarza. Akcja bedzi ekontynuowana co rok.
Zapytałem o zabawne sytuacje i niespodzianki przy realizacji tego projektu. Kosmos przytoczył następujące historie:
- Zamiesznie było z Zielikiem (Jackiem Zielińskim - przyp.red.), jak przysłał swoje zdjęcie do kalendarza i okazało się, że wyglądał na nim jak więzień z Alkatraz, a zaskoczyło mnie to, że po tylu latach dowiedziałem się, że Arek Wlizło to wcale nie Arkadiusz.
Zaskoczyły mnie fotografie Mirka Kozaka, folkowca z krwi i kości, solo raczej nie występującego, a już na pewno nie znam go ze śpiewania piosenki żeglarskiej i morskiej (przede wszystkim z występów z legendą folkowej sceny, grupą Open Folk, a u nas z Bukanierami), czy Jacka Zielińskiego. Czas mi chyba na jakiś Przegląd Żeglarskich Bardów iść ;D, bo nie miałem kompletnie okazji posłuchać go solo, jest mi w tej roli całkowicie nieznany. Zatem w przypadku obu tych muzyków kalendarz spełni kolejną szczytną rolę - promocyjną. I oby więcej takich niespodzianek ;)
ps. podsuwam pomysł na kolejne kalendarze: "ci, co odeszli", bo nieodłącznie z hasłem "bard polskiej piosenki żeglarskiej", kojarzyć mi się będzie, chyba równie płodny, równie obśpiewany przy żeglarskich (i nie tylko) ogniskach, co "Poręba" - Michał "Lucjusz" Kowalczyk.