Dziś, Bongos przekazał mi wiadomość, że po długiej chorobie, zmarł wczoraj Maciek Gagatko. Tak żegnają go koledzy z zespołu:
„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…”
W dniu 3.12.2020 odszedł na Wieczną Wachtę nasz nieodżałowany kolega, żeglarski Brat, członek zespołu Yank Shippers i jego współzałożyciel – Maciej Gagatko. Był wspaniałym, szczerym, pogodnym i towarzyskim człowiekiem. Śpieszył z pomocą i nie żałował bezinteresownego wysiłku. Jego wielką pasją była muzyka szantowa, która dawała mu wiele radości przez kilkanaście lat. Jako jego przyjaciele ze sceny, będziemy Go pamiętać uśmiechniętego i podśpiewującego szanty pod nosem.
„I ona taka w tej białej sukience” – zaśpiewasz już Maćku po tamtej stronie…
Żegnaj…
Yank Shippersów, szaloną, imprezową ekipę bieszczadersów z Sanoka i okolic znają wszyscy, którzy ze sceną żeglarską związani są od lat 90. Zespół na przełomie wieków koncertował regularnie, wydawał płyty (cztery w dyskografii), organizował lub współorganizował takie wydarzenia jak „Folknocka” w Sanoku, „Szanty w Niedzicy”, ale najbardziej kojarzyłem ich z festiwalem „Cypel” w Polańczyku.
Rozkręcali niejedną imprezę. Muzyka Yank Shippers to była mieszanka inspiracji skandynawskich, irlandzkich, orientalnych i słowiańskich – zwłaszcza tych z ich rodzinnego polsko-ukraińskiego pogranicza. „Dandy”, „Bracia Korsarze”, „Odynie” to piosenki, które śpiewali z nimi fani na niejednym festiwalu.
Wśród załogi YS najbardziej rzucał mi się w oczy zawsze Maciek Gagatko. I nie dlatego, że był największy z nich. Ale dlatego, że mimo swej postury, był z Shippersów najszybszy... jeśli chodzi o powitania. Człek się jeszcze nie zdążył zorientować, że Yank Shippersi dotarli na imprezę, a już lądował między potężnymi ramionami Maćka, bo powitanie bez „misia”, to nie powitanie. I choć całą ekipę darzę niezmienną sympatią, to chyba z Maćkiem lody przełamałem najszybciej. Miał największy uśmiech na szantowej scenie. Niezwykle otwarty, przesympatyczny gość.
Trzymaj się Maćku.