Jak część z Czytelników pewnie już wie, „Nad Kanałem” organizują trzy osoby, wspierane przez organizacje, które reprezentują, a są to Darek Opoka (Stowarzyszenie GTW), Wojtek Małota (Fundacja Folk24) oraz piszący te słowa, reprezentujący gospodarzy, zespół Sąsiedzi. Nazwa festiwalu nawiązuje do Kanału Gliwickiego, a termin (pażdziernik) do odbywającego się wtedy w Gliwicach, jeszcze na początku wieku, festiwalu „Silesian Shanties”, na którym zresztą Sąsiedzi debiutowali. Od początku nasz festiwal miał jasną ideę - prezentować publiczności przede wszystkim tradycyjny folk morski, w tym szanty, w najlepszym wykonaniu (z czasem także zagranicznym) oraz kreować takie wydarzenia, których próżnoby na innych festiwalach szukać. Chcieliśmy stworzyć festiwal, gdzie wykonawcy będą mieli warunki do tego, by się w pełni zaprezentować publiczności. Dlatego gra się tu dłużej, niż festiwalowe 30 minut. Staramy się też stwarzać okazje do tego, by wykonawcy pojawiali się na scenie jak najczęściej, namawiając ich do łączenia się i wykonywania wspólnie utworów czy kreowania nieplanowanych punktów programu. Od początku też nie zapominamy o młodszych wykonawcach, tych jeszcze bez bogatego dorobku, ale za to z potencjałem. Podczas IV Festiwalu Morza „Nad Kanałem” najpełniej się to wszystko chyba udało. ale zanim o ostatniej edycji...
T r o c h ę h i s t o r i i
Pierwsza edycja odbyła się 17 października 2010 r., w hali fabrycznej Starej Fabryki Drutu, co miało swój klimat, a smaczku dodawał jej fakt, że hala mieściła się kilkanaście metrów od dawnego Kanału Kłodnickiego. Fabryka pękała w szwach, a na scenie pojawili się: Cztery Refy, Indygo, Sąsiedzi i Banana Boat. Druga edycja (15.10.2011) przeniosła się do Ruin Teatru „Victoria”, jeszcze bardziej klimatycznych niż Fabryka Drutu, a na festiwalu wystąpili North Wind (nie wiedzieliśmy wtedy, że po raz ostatni w pierwotnym składzie), Mechanicy Shanty i Sąsiedzi, którzy obchodzili jubileusz 10-lecia działalności. Po raz pierwszy pojawił się na festiwalu „numer na otwarcie” czyli Pieśń wojów Czesława Niemena, odśpiewana a cappella, w blasku pochodni, przez Sąsiadów i Indygo. Pojawiła się też tawerna festiwalowa, którą był „Stary Browar”. Trzecia edycja (20.10.2012) to powrót do Starej Fabryki Drutu, „all hands” na otwarcie, pierwsza premiera płyty i pierwszy gość z zagranicy - Pat Sheridan z Irlandii, a w programie jeszcze Brasy, Indygo, Sąsiedzi i Qftry.
N o w o ś c i c z w a r t e j e d y c j i
W tym roku festiwal trwał już dwa dni, a wraz z imprezami towarzyszacymi - cztery. Po raz pierwszy towarzyszyły mu projekcja filmów żeglarskich, pokazy slajdów i przede wszystkim spotkania z wyjątkowymi ludźmi morza (Jackiem Załuskim - pierwszym polskim zdobywcą Hornu zimą - sierpień 2013 i Jackiem Wacławskim - najmłodszym kapitanem RP, najmłodszym polskim zdobywcą Hornu i pierwszym zdobywcą słynnej drogi „North-West Passage” (i to na dodatek w jednym sezonie). Po raz pierwszy festiwal odbył się w dwóch miejscach, profesjonalnie wyposażonej sali Centrum Kultury Studenciej „Mrowisko” oraz klimatycznej Stacji Artystycznej Rynek. To otwarło nam nowe możliwości (i wreszcie nie wiało po plecach ;) ). Pierwszy raz pojawiła się też przed i na festiwalu specjalna „Festiwalowa Gazeta Nad Kanałem“ - jako dodatek do „HydePark News”, ale całkowicie zrobiona przez nas. Po raz pierwszy też Festiwal Morza wyszedł poza same Gliwice. Dzięki koncertom „Przed Nad Kanałem” (w Katowicach) oraz letnio-jesiennym występom Sąsiadów na regatach i spotkaniach żeglarzy (Goczałkowice, Bielsko-Biała, Turawa), współpracy z innymi organizatorami (Jaworzno, Rybnik) o festiwalu mówiło się sporo w regionie.
K o n c e r t y
Program był w tym roku naprawdę ambitny i różnorodny. Zamarzyło mi się wiele - od tradycyjnych, surowych szant i wielorybniczych pieśni rodem z Mystic Seaport, po współczesne songi żeglarzy znad Wielkich Jezior USA oraz skromniejszych Jezior Mazurskich. Same koncerty to było łącznie ponad osiem godzin muzyki - ponad pięć w sobotę i kolejne trzy w niedzielę, a wzięło w nich udział dwudziestu sześciu wykonawców! i to z najwyższej, światowej półki (w tym trzech z Ameryki, jednej z najróżnorodniejszych scen folku morskiego na świecie). Podczas festiwalu doszło też do kilku spektakularnych wydarzeń.
S z a n t y m e n i i k o n c e r t i n y
W Gliwicach wystąpił jeden z największych obecnie szantymenów na świecie, Geoff Kaufman, znawca tradycji, ceremoniału morskiego, założyciel i lider legendarnej grupy Forebitter. Powrócił do Polski po prawie 20 latach (był na Shanties 92 i 93 oraz w Giżycku w 1995 r.). Jego legenda, ale też niesamowita barwa głosu, siła, ekspresja, no i oczywiście tradycyjny folkowy repertuar i instrumentarium (kości, gitara, koncertina) - to było to, co sprawiło, że zaprosiłem Geoffa do Gliwic. Aplauz po jego solowym koncercie świadczył o tym, że gwiazdy takiego formatu są tu oczekiwane i cenione.
Od drugiej edycji staramy się zawsze coś ciekawego wymyślić jako „intro” festiwalu. Była Pieśń Wojów przy pochodniach, było „all hands” na początek. W tym roku znów była niespodzianka. Nie można było nie wykorzystać faktu, że na Śląsk przybyło kilku szantymenów grających na najbardziej chyba marynarskim instrumencie - koncertinie. A byli to: wspomniany Geoff Kaufman oraz Jerzy Rogacki, Marek Szurawski, Bruce Macartney i Marek Wikliński. Udało mi się ich namówić by wystąpili wspólnie z jednym utworem. I tak na otwarcie czwartej edycji festiwalu zabrzmiał utwór Jolly Roving Tar na 5 koncertin! Nie zdarzyło się to w Polsce nigdy dotąd. Duma mnie rozpierała. Po tym smaczku wszyscy artyści odśpiewali pieśń Pora w morze nam („all hands” na rozpoczęcie chyba już na stałe wejdzie do programu). W tym roku poprowadził ją sam Marek Szurawski, autor jej polskiego tłumaczenia. Nasz szantymen wystąpił także w dalszej części z gorąco przyjętym, solowym programem. Z kolei all hands na zakończenie, czyli utarte już wszędzie Pożegnanie Liverpoolu, zaśpiewał także autor tłumaczenia polskiej wersji Leaving of Liverpool - tym razem był to Jerzy Rogacki! (po angielsku poprowadził oczywiście Geoff Kaufman).
Kolejnym niespotykanym wydarzeniem był też koncert trójki szantymenów, znawców i badaczy folku morskiego, na co dzień występujących w innych formacjach, a nawet krajach - Szurawskiego, Kaufmana i Jerzego Rogackiego. Światowa czołówka pod jednym dachem! Taki skład gwarantował najbardziej tradycyjne utwory. Ich wspólny program wywołał kolejny aplauz publiczności. Dodajmy, że cała trójka nie miała za dużo czasu na przygotowania, bo spotkali się dopiero w Gliwicach, a Jerzego Rogackiego jeszcze nigdy bez swojego zespołu Cztery Refy nie słyszałem (sic!). To był pierwszy, bardzo udany, jego występ „solowy”!
Także wśród polskiej części wykonawców w Mrowisku pojawili się ci nietuzinkowi. Ryczące Dwudziestki. Tu zgodzę się z pokoncertowymi opiniami - że byli absolutnie najlepiej brzmiącym zespołem tego wieczoru. Wielka tu też zasługa nagłośnienia i odpowiedniej sali. Jak podkreślało wielu, mocy, siły, pomysłów aranżacyjnych należy Ryczącym zazdrościć i chwalić, bo czy się podoba to co robią czy nie, klasa to już sama w sobie. Zgadzam się w 100%. Sąsiedzi zafundowali widzom niespodziankę, w postaci wspólnego występu z Jerzym Rogackim. Duma i przyjemność to była wielka, móc pośpiewać wspólnie z jednym z naszych idoli. Dołączył do nas też Mirek Walczak, z którym stałą współpracę zakończyliśmy w wakacje (pomysł z altówką się nie przyjął, ale współpraca trwa i Mirek wspiera nas czasem wokalnie).
Dużą sympatię publiczności zdobyli Jerry Casault & Bruce Macartney z Bay City (Michigan) swoimi opowieściami znad Wielkich Jezior Amerykańskich, ubarwionych akompaniamentem gitary, skrzypiec i koncertiny. Bardzo folkowa nuta tego wieczoru.
Dobrze wypadła młodzież - tym razem prezentowaliśmy zespół Pod Wiatr, sześcioosobową grupę z Ostrowca Świętokrzyskiego, która świetnie sobie ostatnio radzi (o dziwo, głośniej o nich na scenie turystycznej). W Gliwicach promowali swoją drugą płytę Za górą, za wodą (to także druga premiera w historii festiwalu). Z kolei występ Marty Śliwy, pierwszego dnia 20 minutowy, a drugiego już pełny, prawie godzinny, zapowiadał ukazanie się debiutanckiej płyty (część materiału można już nabyć w mp3 tutaj, premiera samej płyty tuż, tuż). Marta, tak jak rok wcześniej, porwała festiwalową publiczność. Jestem jej bardzo oddanym fanem, od dawna.
F i n a ł n i e d z i e l n y
Obok Marty Śliwy, drugiego dnia (dzień współczesnej piosenki żeglarskiej) odbyły się koncerty duetów, Jerrego i Bruce‘a, oraz Andrzeja Koryckiego i Dominiki Żukowskiej. Jerry i Bruce do swojego 25 minutowego setu, na kilka utworów zaprosili Geoffa - miły gest, ale takich na całym festiwalu nie brakuje od początku (sam udzieliłem się w chórkach Marty ;)). Wypełniona do ostatniego miejsca Stacja Artystyczna Rynek zgotowała wszystkim wykonawcom bisy, a ostatniej pary (Andrzeja i Dominiki) długo nie chciano wypuścić. O atmosferze tego koncertu niech świadczy fakt, że w kolejce po płyty Andrzeja i Dominiki ustawili się też Geoff i Jerry, tak dobrze się bawili.
Do udanych, muzycznych wydarzeń festiwalu (także premierowych), choć poza oficjalnym programem, należały: spontaniczne all hands na Rynku w Gliwicach, sobotniego południa, w którym wzięło udział ok 20 wykonawców, w tym Amerykanie, część Sąsiadów oraz grupy Onyks i Stereo (Onyks pojawi się na Przeglądzie Shanties 2014). Zaplanowany na 15 minut happening trwał trzy razy dłużej! - mimo prób przepędzenia nas z Rynku przez strażników miejskich. All hands przyciągnął też ok 20 osób przypadkowej publiczności, zachwyconej takim śpiewaniem (kilka osób pojawiło się też na koncercie w Mrowisku, czyli zadanie promocyjne zostało spełnione).
Drugim, udanym wydarzeniem była sobotnia, nocna sesja muzyczno-wokalna w klubie Spirala. Około stu osób, w tym prawie dwudziestka instrumentalistów, pod wodzą Geoffa Kaufmana, Jerrego Casaulta, Buce’a Macarney‘a, Jerzego Rogackiego, Marty Śliwy, Marka Wiklińskiego oraz grupy Pod Wiatr, śpiewała szanty, improwizowała folk razem z publicznością, do trzeciej nad ranem.
S p o t k a n i a i p r o j e k c j e
W ramach Festiwalu Morza Nad Kanałem, jako wydarzenia towarzyszące, odbyły się pokazy slajdów i spotkania z wyjątkowymi żeglarzami, chlubą Gliwic i Polski. Mieliśmy niesamowite szczęście, gdyż nasz pierwszy gość, Jacek Załuski, który opowiadał o żegludze wokół Hornu i Ameryki Południowej, dwa miesiące wcześniej, z załogą jachtu „Selma”, jako pierwsi Polacy w historii, opłynęli Przylądek Horn zimą! Na spotkanie w Stacji Artystycznej Rynek (21.10) przyszło ponad 50 osób i przez 2 godziny słuchało opowieści Jacka. Gdybym ich nie wygonił, to pewnie by tam jeszcze siedzieli ;).
Nie mniej wyjątkowy był drugi z gości - także gliwiczanin, Jacek Wacławski - najmłodszy kapitan, który pokonał Horn oraz legendarne Przejście Północno-Zachodnie. Szczęście znów nam sprzyjało, gdyż kilkanaście dni przed festiwalem, ukazała się książka autorstwa jego oraz Marcina Jamkowskiego (ex naczelny National Geographic Polska), więc na Festiwalu odbyła się jej gliwicka premiera - przy nadkomplecie publiczności (ponad 100 osób) oraz niespodziewanie z gośćmi specjalnymi - Marcinem Jamkowskim i Konstantym Kulikiem (autorem filmu o wyprawie Jacka). Więcej o tym spotkaniu znajdziecie tutaj.
Duże zainteresowanie takimi prezentacjami zachęcają do kontynuowania tego pomysłu.
Nowością festiwalu (chyba nigdzie indziej się to nie wydarzyło dotąd) były pokazy filmów o tematyce żeglarskiej. Piątkowego wieczoru (25.10) przed ekranem w SAR zasiadło 20 widzów, co przy nikłej znajomości filmów żeglarskich w ogóle oraz fakcie, że były to obrazy powstałe jakiś czas temu, uznaję za sygnał, że w Gliwicach filmy żeglarskie mają też swoją publiczność. Do pokazu użyczył nam ich, organizator warszawskiego Przeglądu Filmów Żeglarskich „Jacht Film“. Wstępnie zaplanowaliśmy filmy „Regaty na Wyspie Ibo”, reż. Matthieu Bron (2009 r.) oraz „Brain Shaker czyli karaibskie reje” w reż. Stefana Wrońskiego. Niestety tego drugiego, mimo kilku kopii, nie udało się odpalić na naszym sprzęcie. Zastąpił go pokaz filmu Konstantego Kulika o wyprawie jachtu Starego i jego załogi na „North West Passage”. Co w sumie było idealnym wprowadzeniem do niedzielnego spotkania.
P u b l i c z n o ś ć
Publiczność nie zawiodła (choć Mrowisko wypełniło się w 2/3). Lata działań Sąsiadów, Stowarzyszenia GTW, wcześniej tawerny Latarnia oraz środowiska wodniackiego, przyniosły efekty w postaci świadomego, wyedukowanego muzycznie widza, który jest największym potencjałem naszej imprezy. Nadkanałowa publiczność w sobotę bite 5 i pół godziny wysiedziała na koncercie praktycznie nie roniąc ani minuty, z aplauzem przyjęła naszych festiwalowych gości, zwłaszcza solistów, a potem kolejne godziny spędziła na all hands i jamsession. W niedzielę po brzegi wypełniła Stację Artystyczną Rynek, na obu wydarzeniach. Widzowie, jak w latach ubiegłych, przybyli z różnych miejsc, nie tylko Górnego Śląska i Zagłębia, ale m.in. z Żywca, Gdyni, Warszawy, a nawet czeskiego Pilzna! Ogółem we wszystkich wydarzeniach festiwalu wzięło udział łącznie ponad 500 widzów. Za zaszczyt poczytuję sobie, że zdecydowaną większość znam lub kojarzę już z widzenia. No, poza spotkaniem z Wacławskim, bo tam znałem osób kilkanaście.
J u ż w p a ź d z i e r n i k u
Zbliża się piąta edycja - pierwszy, mały jubileusz. Mamy kilka nowych pomysłów, więc już dziś serdecznie zapraszam do jedynego, całorocznego miasta portowego na Górnym Śląsku! W programie koncertów tym razem pojawią się…, ale o tym już niebawem, a na razie Rafał Długosz, który realizował filmy podczas festiwalu, kończy ich obróbkę (ogrom materiałów, ogrom pracy) i za chwilę będzie można obejrzeć je w sieci, a może zrobimy jakiś specjalny pokaz filmowy?
P o d z i ę k o w a n i a
Oczywiście, żadna impreza nie udaje się bez partnerów, sponsorów, wolontariuszy - słowem, bez przyjaciół. Ich wsparcie (w każdej formie) jest bardzo ważne i chciałbym w tym miejscu w imieniu własnym, Darka i Wojtka wszystkim za to podziękować, w szczególności:
- Geoffowi Kaufmanowi, Jerremu Casault i Bruce'owi Macartney'owi - THANK YOU GUYS for supporting and great show you did
- Tadkowi Boratyńskiemu - za gościnę na JawSzantach
- Jerzemu Rogackiemu i Markowi Szurawskiemu - za przychylność i pomoc
- Ryczącym Dwudziestkom, Andrzejowi i Dominice - za zrozumienie, życzliwość i wsparcie
- Panu Andrzejowi Lamli i całej załodze TwojeZagle.pl - za zaufanie i wsparcie
- pracownikom Wydziału Promocji Urzędu Miejskiego w Gliwicach - za wszelką pomoc
- Adrianie i Mariuszowi Kuźniak - za rady, za numery telefonów do właściwych osób we właściwym czasie, za promocję, za Festiwalową Gazetę i za kibicowanie... od początku
- Basi Wójcik - za obecność, pomoc i obsługę fotograficzną całego festiwalu
- Rafałowi Długoszowi - za wspomniany materiał video i ogrom czasu jaki temu poświęca
- Wieśkowi Taborowi - za nagłośnienie, rady i dotychczasową współpracę
- Katarzynie i Januszowi Bomba - za obecność, pomoc, dobre słowo - od początku
- Basi Polak, Adamowi Aziewiczowi, załodze Stacji Artystycznej Rynek (Agnieszce, Bartkowi), Dominice Płonce i Markowi Wiklińskiemu - za czas i pomoc wszelką
- Ryśkowi Sobieszczańskiemu - za pomoc w promocji na "obcych" obszarach
- obecnym na sobotnim "all hands", a zwłaszcza zespołom Onyks i Stereo za pracę, którą w to włożyli
-
Sąsiadom - za wyrozumiałość oraz wszystkim, którzy byli z nami.
Festiwal wsparli finansowo: Samorząd Miasta Gliwice, BDP-AL Yachting sp. z o. o. (właściciel marki twojezagle.pl)
Partnerzy: Stacja Artystyczna Rynek, Centrum Kultury Studenckiej Mrowisko, Klub Studencki Spirala, Bytomskie Centrum Kultury, Śląski Yacht Club, motorowodni.pl
Patroni medialni: HydePark News, Radio Plus, Magazyn Żagle, DwaMiasta.pl, Folk24.pl, Nowiny Gliwickie, TVP Opole i Szanty24.pl.
IV Festiwal Morza Nad Kanałem, 26-27.10.2013, Gliwice