Nie pomnę kiedy pierwszy raz ruszyłem z w rejs z Jerzym Porębskim, ale gdy stał się dla mnie nie osobą anonimową, lecz artystą, którego znam, i to osobiście, jakoś inaczej zacząłem odbierać jego piosenki. Tak Szanowni - piosenki, bo jak sam powtarza, nie pisze szant, tylko autorskie pieśni o tym, co przeżył, co widział, kogo spotkał. Nie miejsce tu na wyliczanie jego zasług, żeglarskich przebojów, odbytych koncertów, odwiedzonych miejsc - bo czasu by zbrakło. Jedno jest pewne - to Pierwszy z Pierwszych Bard polskiej sceny piosenki żeglarskiej, nie mający sobie równych.
Udało mi się wreszcie po długiej przerwie być znów na koncercie Mistrza Poręby, na "Szantach we Wrocławiu" i powiem Wam tylko tyle - Mistrz jest w świetnej formie, piosenki nic nie tracą na klimacie i przekazie, a koncerty, choć już może nie tak dynamiczne co kiedyś, nadal są przykładem tego, jak być na scenie i jednocześnie z publicznością.
Panie Jerzy życzę w imieniu własnym i Czytelników Szanty24 - weny, ochoty, czasu i radości do uprawiania najtrudniejszej ze sztuk - bardowania, czyli nie dość, że tworzenia piosenek, to jeszcze śpiewania i grania ich na scenie solo.
Tutaj znajdziecie zapis mojej rozmowy z jubilatem w przededniu jego 70 urodzin, która ukazała się w Magazynie Żagle w kwietniu 2009 r.
A poniżej, w galerii kilka zdjęć z tegorocznych Szant we Wrocławiu, z koncertu w przededniu 79 urodzin!