Mowa tu o dwóch, doskonale znanych polskim fanom szant i piosenki żeglarskiej wykonawcach. Byli to Pat Sheridan i Jim Mageean, którzy od kilku lat, wspólnie występują na festiwalach w Europie. W repertuarze mają zarówno szanty, czyli tradycyjne marynarskie pieśni pracy, ale także folkowe songi z ich krajów oraz t.zw. „drinking song”, czyli pieśni „pijackie”. Repertuar Pata i Jima jest przebogaty, obaj kolekcjonują szanty i folkowe pieśni od lat.
Szantymeni, wsparci przez Marka Szurawskiego (na zdjęciu powyżej), lidera Starych Dzwonów, wystąpili najpierw w Sandomierzu na Festiwalu „Dookoła wody”, a następnego dnia w Polańczyku na „Cyplu”. Pat i Jim gościli już w Polsce.
Jim ostatni raz był w 2009 roku. Wystąpił wtedy z Patem Sheridanem i śp. Johnnym Collinsem (podczas tej trasy, 6 lipca, Johnny zmarł - przyp. red.). Wcześniej z Johnnym zaśpiewali na „Shanties” w Krakowie (2004), na „Szancie na sukces” w Nowej Słupi (2007).
Pat jest częstszym gościem w naszym kraju. Ostatnio wystąpił, m.in z Szurawą (i innym Anglikiem, młodym Chrisem Ricketsem) w lutym na festiwalu „Shanties” w Krakowie. Był tu też z Press Gang w 2007 (i w Sosnowcu na Euroszantach w 2008). Z Markiem Szurawskim (i Markiem Wiklińskim Sąsiedzi) śpiewał już w Polańczyku, w 2009 r. Sheridan jednak najdłużej współpracuje z grupą Brasy, nagrali wspólną płytę Rollin Home (2008) i wielokrotnie wspólnie koncertowali w Polsce.
Zabawne w duecie Sheridan-Mageean jest to, że panowie często śpiewają pieśni, opowiadające o burzliwej, wspólnej historii obu narodów. Jak widać muzyka łagodzi obyczaje, i dziś Anglik z Irlandczykiem bez problemu się dogadują. Podczas jednej z zapowiedzi w Polańczyku Marek Szurawski żartował, że zapraszając ich do wspólnego występu wspiera Angielsko-Irlandzkie porozumienie.
Ci, którzy dotarli na koncerty do Sandomierza i Polańczyka wiedzą, że takiej dawki szant, takiego zbliżenia do tradycji nie da się już w Polsce posłuchać. Mamy nadzieję, że posłuchamy ich na kolejnych festiwalach, a na razie polecamy ich wspólnie nagraną płytę „Hard Aground” czy ostatnio wydaną przez Pata Sheridana „Ocean Born” oraz płytę jego macierzystego zespołu Warp Four „A Hundred Years Ago” . Nie mówiąc już o liczącej sporo tytułów dyskografii Jima.
"Muzycznie tegoroczny festiwal zdumiał mnie i zaskoczył. W tym sensie, że nie spodziewałem się tak wysokiego poziomu konkursu. Tzn. może spodziewałem się, ale nie aż tak! Każdy z konkursowiczów (z dwoma wyjątkami) stanowił klasę sam dla siebie. Każdy prezentował inny muzyczny zakątek, a wszyscy śpiewali o żaglach, marzeniach, słońcu, wolności. To było piękne i imponujące.
Grupa Trzymająca Ster z Poznania ujęła mnie stylistyką teatralną swojej propozycji, starannym wykonaniem programu. Żałuję, że nie zdobyli nagrody.
Bra-De-Li Juniors ujęli mnie wdziękiem i bezpretensjonalnością wokalistek.
Wikingowie reprezentowali nurt tradycyjnych pieśni morza - zrobili to znakomicie. Niestety, w puli znajdowało się za mało nagród - a z pewnością Wikingowie na nagrodę zasłużyli.
Za Burtą z Lublina (III miejsce) opanowali scenę dobrze wykonanym folkiem z porywającą konferansjerką i energią na scenie. A wszystko na przyzwoitym poziomie muzycznym.
Piotr Sierzputowski solo i z Białym Patykiem (Ostrołęka) - nagrodzeni za piosenkę premierową i II nagrodą Jury zaprezentowali żywiołowy, pomysłowy folk-rock na bardzo dobrym poziomie ze znakomitymi tekstami DZIADKA Piotrka i Jaśka - Alfreda Sierzputowskiego. Gratulacje!!!
Anker z Górowa Iławeckiego, zdobywcy Grand Prix, zdobyli Jury (i mnie) nowatorskim podejściem do muzyki, dobrymi własnymi tekstami, wielogłosowym śpiewem na dobrym poziomie, instrumentarium (lira korbowa!!!). Inspiracje Ankera są wyraźne (kto chce - niech szuka w necie), ale to, co proponują naprawdę potrafi zachwycić. I zachwyciło! :-)"
Cały artykuł nt. festiwalu możecie poczytać na jego stronie
www.gooroo.art.pl