Znaczy... porządnie

Port Pieśni Pracy w Tychach
Relacje Mariusz Bartosik 6 września 2012
12 letni Port Pieśni Pracy Fot. Mariusz Bartosik
Na terenie Dzikiej Plaży nad Jeziorem Paprocańskim w Tychach, w ostatni weekend sierpnia odbyła się kolejna, 12 letnia edycja Portu Pieśni Pracy. Dwa dni koncertowe przebiegały w tematach: w sobotę - „Końskie szerokości” a w niedzielę - „Za tych co na morzu”. Walczono też w pierwszych Regatach o Puchar Portu Pieśni Pracy.

W sobotnim koncercie wystąpili: Marta Śliwa, Leje na Pokład, Qftry, Canau, Zejman & Garkumpel oraz folkowa formacja JRM. Niedziela należała do: Indygo, Flash Creep, Ryczących Dwudziestek, Gooroo Band, Prawdziwych Pereł i Smugglersów. Ten ostatni poprzedził godzinny koncert Zejmana i Garkumpla dla dzieci.

Tyle suchych faktów - kiedy je pisałem, zastanawiałem się jakiego określenia użyć do opisania tego co widziałem. Nasunęły mi się dwa: „Perfekcyjna normalność” i tak po borchardtowemu - „Znaczy... PORZĄDNIE”. Na mostku wjazdowym wystarczy podać nazwisko (lista przygotowna), zaplecze dla artystów i obsługi oddzielone i pilnowane przez dyskretną ale stanowczą („proszę przestawić auto bo tu z rowerami chodzą”) ochronę. W dwóch namiotach dla wykonawców rządzi Joanna „Lorka” Tomczak. Wszystko przygotowane - identyfikatory, kawa, herbata, ciasteczka (jest i coś ciepłego) piwko, rozpiski prób i występów. Wszystko przemyślane na tyle, że jest czas na rozmowy i... uśmiech.

Wśród wykonawców brak nerwowości zarówno pod, jak i na scenie, bo nagłośnienie normalne - znaczy PORZĄDNE. Nawet Flash Creep, który nie mógł dotrzeć na próbę już w pierwszym utworze poczuł się komfortowo.

A o samych występach cóż tu pisać przy takim „zestawie”? Może tylko to, że komfort wykonawców przekłada się na komfort odbiorców. Wyluzowane Dwudziestki, żartujące Perły, uśmiechnięte Qftry (była nawet dawno niesłyszana „Moja Szkocja”), tańczący z przedstawicielkami publiczności Zejman - czego chcieć więcej na takiej imprezie? Było i balladowo, i szantowo, i folkowo i energetycznie.

Znaczy było ... PORZĄDNIE.

A uwzględniona w rozpisce Rezerwa Czasowa (nie, nie - to nie zespół jak napisała jedna pani) pozwalała prowadzącemu Doktorowi na brak nerwowości przy bisach, których domagała się publiczność.

Ale o jednym występie warto wspomnieć osobno. To niedzielny koncert zespołu Smugglers. Jak w soczewce skumulowały się na nim wszystkie pozytywne wibracje. Świetny występ, bardzo dobrze nagłośniony, w niesamowitej scenerii (światło) przyciągnął pod scenę sporą grupkę członków innych zespołów. Nie brakowało słów zachwytu ze strony „konkurencji”,  co nie często się ostatnio zdarza i potwierdza, że moje odczucia nie były subiektywne.

Po występie Smagli nie pozostało nic innego jak wezwać wszystkich na „all hands”, na wspólne odśpiewanie „Pożegnania Liverpoolu”, które zakończyło kolejne, letnie PPP.

 

Port Pieśni Pracy, 25-26.08.2012, Tychy

Komentarze

dodaj własny komentarz
  • 2 z 2 osób uznało tę wypowiedź za pomocną
    Gość 6 września 2012, 8:59
    Dziękuję za dobre słowo Bartosiku. Za kawy, herbaty i całą masę innych spraw należą się ukłony ekipie z MCK Tychy, przede wszystkim Ani i Darii. Dzięki, dziewczyny, za świetną robotę i współpracę :)
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 11 października 2012, 21:43
    Byłem, słuchałem, klaskałem:-)_ I czytam... " nagłośnienie normalne - znaczy PORZĄDNE"
    Może WARTO by było coś dodać? Kto był ten słyszał i widział... I pewno zrobiło mu się trochę smutno - jak mnie... To OSTATNIE PPP - padły ze sceny słowa....
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 15 października 2012, 16:40
    Nikt nic nie dodał - więc dodam ja.. Nie wierzę aby pożegnanie Pana Waniczka przeszło ot tak sobie... Szkoda że o tym nie wspomniał ani Mariusz ani nikt inny. PPP zawdzięcza mu przecież tak wiele... Czyżby to było ujęte w tych "rezerwach czasowych"? Pewno tak... Dla mnie to było bardzo ale to bardzo ważne. Ale to tylko moje prywatne odczucie.
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • 1 z 1 osób uznało tę wypowiedź za pomocną
    Gość 15 października 2012, 16:54
    No przyznam, że jeśli to był ostatni festiwal słynnego Waniczka, to to bardzo istotna informacja, która... nie padła.

    Dla mnie PPP zawsze kojarzyć się będzie m.in. z nazwiskiem Waniczek, oznaczającym komfort prób akustycznych i grania na koncercie... a to naprawdę bardzo, bardzo dużo.

    Jak jest z akustykami na wielu imprezach możemy opowiadać bez końca...
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 16 października 2012, 18:36
    Zapowiedział "ostatni Festiwal PPP" Pan Wieczorek... Za sekundę sprostował - ostatnie PPP Pana Waniczka. Został wręczony kosz - jak padło ze sceny "to tylko słodycze" - Panu Waniczkowi. Drugi - synowi... Ot - podziękowanie, śpiew ze sceny... Patrzyłem na jakieś zagubienie się tego wspaniałego akustyka, na jego wzruszenie i na to, jak powoli schodził ze sceny. Nie miał okazji wiele razy na niej być - więc Go doskonale rozumiem. I rozumiem że coś, co się kończy często bardzo ciężko pożegnać... Nie pamiętam aby kiedykolwiek się zdażyło by na chwilę nie oderwał się od konsoli, nie podszedł, nie uścisnął mojej dłoni...
    Ze sceny Festiwalu przez lata padały słowa podziekowania dla niego, kazano się patrzyć publiczności "do tyłu"; popatrzcie, bez niego, bez Pana Waniczka by tak nie było!...
    Stał za konsolą i uśmiechał się zmieszany do ludzi... Zawsze skromnym, dobrym, lekko zakłopotanym uśmiechem. I takiego Go postaram się zapamiętać.
    Tak naprawdę dziwię się że nikt takiej informacji na Portalu nie podał...
    Ale już jest:-)
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • 1 z 1 osób uznało tę wypowiedź za pomocną
    Gość 1 stycznia 2013, 17:25
    Znaczy... porządnie - i festiwal, i organizacja, i relacja :-)
    Fajnie Mariusz, fajnisz. Szkoda, że nie wspomniałeś też i o innych wykonawcach tak bardziej namiętnie - ale to moja osobista reakcja, bo ja z kolei prócz Smagli zauroczyłam się ponownie moimi ulubieńcami z Poznania (JRM) i chłopakami z Canau - śledzę ich poczynania i myślę, że jak się rozkręcą na dobre, będą świetnym uzupełnieniem tej pięknej układanki muzycznej, jaką mamy okazję doświadczać na różnego rodzaju festiwalach szantowych.

    Ja ze swojej strony dziękuję Darii z MCK za kwestie organizacyjne, z Lorką jeszcze się nie pobratałam, ale myślę, że niebawem, niebawem :-)

    A Pan Waniczek... Mam podobne refleksje jak Dziadek Władek. Osoba skromna, czująca się na scenie nie na miejscu, bo to właśnie działanie niczym "niewidzialna ręka" jest jego specjalnością. A przecież, tak po prawdzie, to przecież On dbał, by wszyscy na scenie czuli się komfortowo, a i wszyscy pod nią byli zadowoleni. Tak dyskretnie, a tak namacalnie, choć często nie będąc docenianym tak, jak należy. Scena pożegnania urocza, wzruszająca, symboliczna wręcz. I tylko tak teraz myślę... Co nam przyniesie najbliższy Port? Kto zadba o nasze uszy? :-)

    Cóż - pożyjemy, zobaczymy. A tu i teraz nie mogę się doczekać kolejnego Portu, kolejnego SMSa (a właściwie SMSu?) do Muzyka po to, co zawsze (prasówka), kolejnych spotkań, cudnych chwil, świetnych dźwięków i kadrów, które zostaną i przypominać będą wiele.
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
Zobacz więcej

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter szantowy
Bądź na bieżąco, zapisz się na powiadomienia o nowych artykułach: