Trzecia edycja imprezy oznaczała kolejną przeprowadzkę. Tym razem był to niejako powrót „do domu”, do Starej Fabryki Drutu, czyli tam, gdzie wszystko się zaczęło. W dodatku naprawdę „nad kanał”, bo wystarczyło minąć bramę fabryki, przejść przez ulicę, by zobaczyć miejsce, gdzie ponad 200 lat temu wykopano Kanał Kłodnicki, szlak wodny łączący Śląsk z Odrą i Bałtykiem. Dziś to tylko zagłębienie w terenie, na dnie którego ułożono wielki rurociąg. Za kilka lat ma tu zostać zbudowana Drogowa Trasa Średnicowa.
Wracając jednak do festiwalu - można powiedzieć, że jego trzecia edycja była zarazem pierwszą międzynarodową. Wszystko za sprawą Pata Sheridana z Irlandii, który wystąpił zarówno solo (fantastyczna interpretacja ballady A.L. Lloyda The Ship in Distress oraz dobrze w Polsce znany Ratcliffe Highway), jak i w towarzystwie Brasów i Sąsiadów. O ile do kooperacji Pata z Brasami polski bywalec scen festiwalowych mógł się już przyzwyczaić, o tyle wspólny występ z Sąsiadami był nowością. Oba występy świetne, zabrzmiało kilka znanych szant. Niestety, kapitalna „szantowa mantra” Come Down, You Roses została popsuta przez akustyka, który nie włączył mikrofonu wchodzącemu na scenę Patowi, przez co słychać było głównie chóralne tło Brasów. Poza jednak nieporadnością przy personalnych zmianach na scenie, nie można się do jego pracy przyczepić, poprawnie sterował dźwiękiem w trudnej do nagłośnienia sali.
Liczne wspólne występy, mieszane składy to już znak firmowy gliwickiej imprezy. Innym powoli stają się nietypowe otwarcia (pamiętne ubiegłoroczne pochodnie w ruinach teatru). O ile finałowe all hands z Pożegnaniem Liverpoolu wpisuje się w kanon, to jednak rozpoczęcie pieśnią Pora w morze nam odśpiewaną przez wszystkich wykonawców na pewno nie należy do typowych.
Typowa nie była na pewno ilość... tortów na scenie. Uczczono bowiem, niekoniecznie okrągłe, urodziny Brasów, Sąsiadów i... Pata Sheridana.
Występ samych Brasów, który festiwal rozpoczął, pozostawił we mnie mieszane uczucia. Cenię u nich twarde, męskie szanty, poszukiwania muzyczne na Północy i... Wschodzie (Ej uchniem). Niezbyt jednak jestem przekonany do utworów w rodzaju Walczyk pokładowy albo refrenów typu dzisiaj to ostatni raz marynarze dają w gaz. Na niezobowiązujące imprezy plenerowe - tak, na renomowane festiwale - niekoniecznie.
Znakomity występ dała Marta Śliwa. Od dawna zdaję sobie sprawę z jej walorów wokalnych i muzycznych, teraz jednak udowodniła również, że ma potencjał prawdziwego estradowca. Świetny kontakt z publicznością, znakomity własny repertuar, nawet problemy z przypomnieniem sobie tekstu Czarnej Julki były w tym kontekście tylko zabawnym epizodem. Oznajmiam tym, którzy jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy: Marta to już postać z najwyższej półki żeglarskiej krainy łagodności.
Grupa Indygo wystąpiła w fabryce już po raz drugi. Tym razem w nieco odmienionym, w porównaniu z 2010 rokiem, składzie (bez Anety Daszkowskiej i Julii Niestrój, za to z nową postacią - Sarą Mroczkowską). Widać, że dziewczyny nie spoczywają na laurach, cały czas wprowadzają do swojego repertuaru nowe elementy (np. Fisherman's Lassie czy Rolling Up, Rolling Down).
Gospodarze festiwalu, z Mirosławem Walczakiem (ex-Duan) w miejsce Eli Król w składzie, pokazali to, co w ich repertuarze najlepsze. Z racji personalnych zawirowań nie było tym razem premier, cieszy reaktywacja Japońskiego frachtowca, polskiej wersji chwytliwej piosenki Jerry'ego Cassaulta, tu odśpiewanej wraz z Brasami i Qftrami.
Qftry miały wystąpić już rok temu, udało się dopiero teraz. Ich występ, wypełniony hitami znanymi z niemal wszystkich albumów grupy, został gorąco przyjęty. Także i oni wprowadzają do swego repertuaru elementy rozrywkowe: Serwus panie Chief z repertuaru Filipinek pokazał, że chłopaki mogliby równie dobrze śpiewać w kabarecie.
I choć w tym roku nie było (przynajmniej oficjalnie) tawerny festiwalowej, choć widownia była mniej liczna niż na inauguracji sprzed dwóch lat, to jednak trzecia edycja „Nad Kanałem” była taka, jak być powinna - bardzo solidna, dobrze zorganizowana. Wielkich niespodzianek nie było, ale było sporo mniejszych. Tak trzymać.
III Festiwal Morza „Nad Kanałem” , 20.10.2012 r., Gliwice
Portal Szanty24.pl był patronem medialnym wydarzenia
Festiwal odbył się dzięki wsparciu Samorządu Miasta Gliwice, firmy QNT Systemy Informatyczne i Szanownej Publiczności. Organizatorem jest Stowarzyszenie GTW, a pomagali przy organizacji Fundacja Folk24, Śląski Yacht Club, Stara Fabryka Drutu. Festiwal wyprodukowała Agencja Invini, a patronami medialnymi obok Szanty24.pl byli: Magazyn Żagle, Folk24.pl, info.gliwice.pl, dwamiasta.pl i Radio Plus.