Dziś to przede wszystkim uznane, narodowe museum morskie, z tzw. kategorii „living museums” - czyli muzeum, w którym można zobaczyć „na żywo” mieszkających i pracujących ludzi, tak jak robili to 2 wieki temu. W oryginalnych, XIX-wiecznych budynkach, sprowadzonych tu z okolic Nowej Anglii, turyści mogą podziwiać „w akcji” dawnych rzemieślników, np. snycerzy, szkutników itp. Małe uliczki, pełne dorożek, gawędziarzy i grajków w niczym nie przypominają tu XXI wieku. Dziś Mystic Seaport to przede wszystkim perfekcyjnie przygotowana atrakcja turystyczna, odwiedzana rocznie przez ponad 300 000 turystów. To nie tylko urokliwe miejsce, ale również prężny ośrodek kulturalny, w którym rocznie organizuje się kilkadziesiąt imprez różnego typu. Sea Music Festival jest niewątpliwie najważniejszą z nich i każdorazowo gromadzi ponad 5000 odbiorców. W tym roku wystąpiło w Mystic 18 solistów i zespołów, głównie z kontynentu amerykańskiego, m.in. Bob Webb, Geoff Kaufman, David Littlefield, Johnson Girls. Koncerty odbywały się przez trzy dni, w godzinach 11:00-17:00 w wielu punktach osady. Ciekawym pomysłem było podzielenie występów na wąskie wątki tematyczne, takie jak: pieśni o kobietach, pieśni o zbrodniach, pieśni humorystyczne itp. Niewątpliwie do najbardziej widowiskowych i popularnych należały wszystkie koncerty, w których pieśni morskie połączone były z prezentacją autentycznej pracy na pokładach żaglowców „Joseph Conrad”, „C.W. Morgan”, „L.A. Dunton”. Utrzymująca się stała temperatura 79 st. Fahrenheita, czyli 26 st. Celsjusza oraz wszechobecni uśmiechnięci ludzie w otoczeniu dorożek, XIX-wiecznych budynków i starych żaglowców sprawiały, że słuchanie szant w takiej atmosferze nabierało prawdziwego smaku. Szczególnie, gdy był on wspomagany szesnastoma uncjami złocistego napoju :-
Sea Music Festival, 06.2008, Mystic Seaport (CT), USA