Celtycki bard ze Śląska

Odszedł Tadeusz Bugiel
Wieści Grzegorz Majewski 1 listopada 2013
Tadeusz Bugiel Fot. ???
Ta wiadomość z pewnością zaskoczyła wielu ze śląskiego świata szant, folku czy bluesa. W nocy z 12 na 13 października 2013 odszedł od nas Tadeusz Bugiel (Tedi Badżil) – ostatni, prawdziwy, celtycki bard ze Śląska – jak zwykłem go nazywać. Pozostawił w smutku bliskich, przyjaciół, szantymenów, folk i bluesmenów. Był wszechstronnie uzdolnionym, niezwykle dobrym i barwnym człowiekiem.

Gdy na przełomie lat 1996 i 1997 Tadek zaczął pojawiać się na festiwalach żeglarskich, środowisko szantowe, tak widzowie jak i wykonawcy, oniemiało z wrażenia. Trzydziestoparoletni, silnie umięśniony i nieogolony mężczyzna, w wojskowych spodniach w panterkę i zielonej koszulce bez rękawów, eksponującej ogromne bicepsy, bardziej przypominał weterana wojennego, niż artystę. Jedynie małe okulary w delikatnych, drucianych oprawkach oraz towarzystwo dziewczyny o anielskim głosie (Kasi Kaniowskiej), z którą występował w duecie, nakazywało nie poddawać się pierwszemu wrażeniu.

A do tego jeszcze ta jego gitara. Zmaltretowana i niemiłosiernie odrapana. Sprawiająca wrażenie jedynie rekwizytu. Nic się nie zgadzało. Wizerunkowa nonszalancja nie pozwalała wierzyć, że za moment staniemy się uczestnikami niebywałej dźwiękowej uczty. Jakże to było inne od dzisiejszego modelu kariery/lansu w show-biznesie, gdzie najpierw się staje w błysku fleszy na tzw. „ściance”, a dopiero potem ewentualnie jest sztuka. Tadek żył wyłącznie Muzyką i niewiele innych ziemskich spraw miało znaczenie.

Gdy zaczynał śpiewać zamieraliśmy z wrażenia. Powiedzieć, że jury przesłuchań w ciemno w popularnym talent show byłoby zdumione, to jak nie powiedzieć nic. Jakaż to siła sprawcza tchnęła w pierś młodego mężczyzny, magistra psychologii ze Śląska, tak wiarygodny głos mocno doświadczonego życiem starca-pieśniarza, gdzieś z przykurzonych, podłych barów z zachodniej Irlandii? Jakaż to siła powodowała, że zastygaliśmy w zauroczeniu słysząc Tadka akompaniującego sobie na ledwo zipiącej gitarze, która nie miała prawa grać czysto? A jednak grała.

Magia Tadka zdawała się wymykać wszelkim utartym normom i przyzwyczajeniom. Ku radości słuchaczy, którzy nie pamiętając, że jeszcze tak można, nieodmiennie wpadali w zachwyt i w tęsknotę za tym, co bezpowrotnie znika w czasach, gdy muzykę się głównie produkuje, a nie wykonuje.

Tadek nie tylko grał i śpiewał. Konstruował i rekonstruował też stare instrumenty. W jego domu trzeba było ostrożnie stąpać, bo co rusz natykało się, a to na lutnię, a to harfę gotycką, czy w końcu .... kwintarnię (sic!). Do dziś nie wiem, co to jest kwintarnia i chyba Google też nie wie. Wystarczy, że Tadek wiedział i że posługiwał się nią tak sprawnie, że dźwięki które z niej wydobywał poruszyłyby niejedno niewieście serce.

Tadek zauroczył mnie swoim występem po raz pierwszy w 1997 roku, bodajże na festiwalu w Tarnowie, na którym zresztą bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Nie miałem żadnych wątpliwości, że musi, a raczej, że to my, mój zespół, musimy z NIM zaśpiewać. Udało się, choć łatwo nie było. Tadek wchodząc do studia zapowiedział, że zaśpiewa dokładnie raz i nie ma mowy o żadnych powtórzeniach, cięciach i poprawkach. To dlatego na końcu nagrania, gdy wybrzmiewa jeszcze jego gitara słychać trzeszczenie krzesła, na którym siedział. Jakby chciał podkreślić, że to na żywo, a ten cały przemysł muzyczny to dla niego zbędna narośl na prawdziwej naturalnej sztuce. Kilka lat później nagranie trafiło na YouTube i do dziś można go posłuchać pod tym linkiem.

Udało się również po raz drugi, 10 lat później, w 2007 roku, kiedy realizowaliśmy z zespołem podsumowanie twórczości na 15-lecie grupy. Zaproszenie Tadka do udziału w tej płycie było dla nas czymś tak oczywistym, jakby przez te wszystkie lata był piątym członkiem zespołu. Znowu się udało i znowu na nienegocjowalnych zasadach Tadka. Dziś, wiele wskazuje na to, że są to dwa jedyne oficjalnie wydane nagrania z nim.

Tadek Bugiel pozostawił po sobie nieoficjalną, sześćdziesięciominutową kasetę magnetofonową „Stilon Gorzów”, pełną niezwykłej muzyki, którą nagrywał w swoim domu. Robił to amatorskimi metodami. Dlatego na niektórych ścieżkach słychać tykanie wahadła ogromnego drewnianego i przykurzonego zegara, który stał w pokoju, gdzie nagrywał.

Kilkanaście dni temu jego zegar się zatrzymał, ale pozostały nagrania, w których tykać będzie już po wsze czasy. A Tadek, mam nadzieję, przyśpiewuje już w niebie z Woody’m Guthrie'm, którego śladami podążał przez całe swoje ziemskie życie.

Cześć Twojej pamięci Tadziu ['] ['] [']

Komentarze

dodaj własny komentarz
  • 3 z 3 osób uznało tę wypowiedź za pomocną
    Gość 2 listopada 2013, 0:26
    Miałem przyjemność poznać talent Tadka nieco wcześniej.
    W 1993 r., w Konkursie Debiutów na KUBRYKU brał udział dwuosobowy zespół "Na Umrzyka Skrzyni" - czyli Tadek i Kasia. Przyznam, że byłem pod wielkim wrażeniem ich niezwykle stylowego występu. Jury też, czego efektem było przyznanie temu duetowi I miejsca. Nadmienię, że II miejsce w tym konkursie zajął dobrze zapowiadający się młody zespół "Perły i Łotry Shanghaju". Jest na ten temat wzmianka na stronach www.kubryk.szanty.pl
    Nagrania z tego KUBRYKU ukazały się wkrótce na dwukasetowej składance "Kubryk '93", którą firmował AKŻ Łódź.
    Ze względu na szczególną okoliczność i szczególny dzień postanowiłem odkopać nagrania "Na Umrzyka Skrzyni" sprzed 20 lat. Zamieściłem je na istniejącej już podstronie Refów
    (www.czteryrefy.pl): Dyskografia>Nagrania okazjonalne i składanki>kasety>Kubryk '93-1.
    Na stronie B znajdziemy 3 nagrania:
    - Can of Grog
    - Success to "The Alabama"
    - Row On
    Mimo jakości nagrań AD 1993, warto posłuchać i wspomnieć Tadka.
    Ci, co go poznali na pewno będą go pamiętać.
    [']

    Jurek Rogacki
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
    • Gość 6 listopada 2013, 19:47
      J. R.:

      Nagrania z tego KUBRYKU ukazały się wkrótce na dwukasetowej składance "Kubryk '93", którą firmował AKŻ Łódź.
      Ze względu na szczególną okoliczność i szczególny dzień postanowiłem odkopać nagrania "Na Umrzyka Skrzyni" sprzed 20 lat. Zamieściłem je na istniejącej już podstronie Refów
      (www.czteryrefy.pl): Dyskografia>Nagrania okazjonalne i składanki>kasety>Kubryk '93-1.
      Na stronie B znajdziemy 3 nagrania:
      - Can of Grog
      - Success to "The Alabama"
      - Row On
      Mimo jakości nagrań AD 1993, warto posłuchać i wspomnieć Tadka.
      Ci, co go poznali na pewno będą go pamiętać.
      [']

      Jurek Rogacki


      wielkie dzięki za te piosenki. brzmią naprawdę przejmująco.
      Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 2 listopada 2013, 10:52
    Dzięki Jurku!
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 6 listopada 2013, 19:41
    dziękuję za ten piękny tekst o badżilu.
    od szkoły średniej znałem go jako folkowca i bluesmana, razem uczyliśmy się tej muzyki...
    był też tadek niezrównanym towarzyszem miejskich i zamiejskich wypraw w nieznane, emocjonujących spotkań z życiem...
    chciałoby się, żeby więcej osób poznało jego twórczość...
    żeby pamięć o tedi badżilu, muzyku i wspaniałym przyjacielu, trwała, no, nie wiecznie, ale długo...

    jeszcze raz dziękuję
    adam 'rakiet' kozłowski
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • 1 z 1 osób uznało tę wypowiedź za pomocną
    Gość 12 listopada 2013, 21:35
    Trudno uwierzyć, że od czasu występu na Kubryku duetu „Na umrzyka skrzyni” minęło 20 lat!
    Tadka zapamiętam jako niezależnego, skromnego, nie dbającego o poklask, uśmiechniętego faceta, który umówił się ze mną na pierwszą próbę na oddziale psychiatrycznym jednego ze śląskich szpitali – zupełnie jakby to było oczywiste miejsce do przeprowadzenia takiego spotkania ;-) Dzięki jego pracy kilkoro dzieciaków z wykolejonych rodzin wyszło na prostą. I to jest warte zapamiętania!
    Dzięki Jurku za udostępnienie nagrań.

    Kasia Kaniowska
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 13 listopada 2013, 9:32
    Nadal poszukujemy jakichkolwiek zdjęć, puśćcie wici w świat proszę.
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • 2 z 2 osób uznało tę wypowiedź za pomocną
    Gość 17 listopada 2013, 18:14
    - Która jest godzina? -

    Siedzimy z Tadkiem w jakiejś naprawdę uroczej uliczce opodal Tarnowskiego rynku. Początki znajomości. Oberżysta przynosi nam piwo. A nawet kilka. Zatem, pewnie było już po "sztuce". Patrząc na Tadka myślałem, że mam do czynienia z dziwną mieszanką górnika, wykidajły i Matki Teresy. Po tych wszystkich latach, nadal zadawałem sobie pytanie - jak można obserwować "główny nurt", siedząc z uśmiechem na brzegu rzeki?
    Dzisiaj już wiem. Można. Trzeba znać swoją wartość i nie rozmieniać się na drobne.

    - Która jest godzina? -

    Zapytałem ponownie. Teraz nie pamiętam, czy zapomniałem zegarka, czy jeszcze na nowy nie było mnie stać, a ten z komunii przepiłem. Podszedł kelner. Naprawiliśmy stół. Tadek poprawił okulary. Przypominam sobie jego śląski, gardłowy akcent i dowcipy, które wtedy usłyszałem. Niekoniecznie nowe, ale w jego ustach nabierały nowego klimatu. Pamiętam jego ubiór. Wszyscy kupowali jakieś dziwne koszule, chore kamizeli i inne "stroje estradowe". Tadek tego nie robił. Wtedy się dziwiłem. Dzisiaj zazdroszczę. Już wiem. Siedział na brzegu rzeki i był ponad tym.

    - Tadek, kurwa, która jest godzina?!
    - W pół do pierdolonej dziesiątej...
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
    • Gość 27 listopada 2013, 12:21
      marasol:
      Patrząc na Tadka myślałem, że mam do czynienia z dziwną mieszanką górnika, wykidajły i Matki Teresy.


      tak, coś w tym jest.
      Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 23 listopada 2013, 20:24
    Witam wszystkich dawnych znajomych Tadeusza. Nazywam się Artur. Miałem przyjemność poznać Bugla 1,5 roku temu i towarzyszyłem mu do samego końca. Bardzo jest fajnie że tyle osób go tutaj wspomina, ale niestety pod koniec życia był opuszczony i samotny; przeganiany głodny i brudny. Wkurwiło mnie że na pogrzebie na Jego grobie leżało wieńców, kwiatów za spokojnie ponad tysiąc złotych, a 2 tygodnie wcześniej facet nie miał nawet 50gr na najtańszą zupkę chińską z tesco, które jadł na sucho. Bugiel był na samym dnie i tylko kilka osób zainteresowało się Jego życiem. W Jego imieniu specjalne podziękowania szczególnie dla młodego doktoranta filozofi Pawła, którego pomoc była nieoceniona (na samym końcu był mu bardzo bliski). Podziękowanie także dla Piotrka ze Strzelca, Bartka z tawerny oraz przyjaciołom z czasów studenckich Radka i Julka.
    Byłem Jego najbliższą osobą. Od grudnia mieszkał w zawszonej, zagrzybionej ruderze bez prądu, ubikacji itp. Widywaliśmy się regularnie od maja (wtedy poznałem Go bliżej). Gadaliśmy głównie o muzyce, przy piwie i tanim winie; zresztą zawsze mu puszczałem jakieś utwory z telefonu co Go bardzo cieszyło. Za każdym razem prosił mnie bym mu puszczał 3 jego ukochane utwory tj. Van Diemens land - U2; Stargazer – Rainbow oraz Black Sabbath –Black Sabbath.
    Niestety był już wtedy na końcu choroby alkoholowej, a jakiekolwiek sugestie o odwyku zbywał „dajcie mi skrzynkę wina i umrzeć w spokoju”. Spędziłem z nim Jego 51 urodziny 17 września pijąc piwo i wino i słuchając muzyki. Wtedy jeszcze miał szansę iść na odwyk ale jak rzekł „odpierdolcie się z tym odwykiem”. Dwa tygodnie później wylądował w szpitalu gdyż było z nim strasznie (delira). Wtedy był pewien sukces bo „zgodził się” iść na odwyk (raczej nie zgodził tylko, nie zaprzeczał na wiadomość że idzie na odwyk). Niestety wypisał się sam ze szpitala i wrócił na swoje zawszone miejsce, aby umrzeć. Mimo to staraliśmy się Go wywieźć na ten jebany odwyk, ale nie doczekał. W sobotę 12 października kolega filozof znalazł Go martwego (ku uciesze Jego sąsiadów, dla których był brudnym menelem) w mieszkaniu. Wiem że bardzo cierpiał i umarł na tym zadupiu. Zawsze mi mówił że chce umrzeć w butach i na wolności. Bał się umierać w szpitalu, bo bez butów).
    Od siebie mogę dodać że był to największy twardziel jakiego znałem.
    Koniec.
    Artur
    Zdjęcia
    Tutaj Bugiel w maju tego roku:
    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c44280147c2d35f6.html

    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/875526fc37b454b9.html

    Tutaj Jego samotne 51 urodziny (tzn tylko ze mna):

    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e7dd5c277b13c45d.html


    Jego piosenka życia:
    http://www.youtube.com/watch?v=iR_tgIL_Yu4
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
    • Gość 24 listopada 2013, 10:23
      artur9966:
      Witam wszystkich dawnych znajomych Tadeusza. Nazywam się Artur. Miałem przyjemność poznać Bugla 1,5 roku temu i towarzyszyłem mu do samego końca. Bardzo jest fajnie że tyle osób go tutaj wspomina, ale niestety pod koniec życia był opuszczony i samotny; przeganiany głodny i brudny. Wkurwiło mnie że na pogrzebie na Jego grobie leżało wieńców, kwiatów za spokojnie ponad tysiąc złotych, a 2 tygodnie wcześniej facet nie miał nawet 50gr na najtańszą zupkę chińską z tesco, które jadł na sucho. Bugiel był na samym dnie i tylko kilka osób zainteresowało się Jego życiem. W Jego imieniu specjalne podziękowania szczególnie dla młodego doktoranta filozofi Pawła, którego pomoc była nieoceniona (na samym końcu był mu bardzo bliski). Podziękowanie także dla Piotrka ze Strzelca, Bartka z tawerny oraz przyjaciołom z czasów studenckich Radka i Julka.
      Byłem Jego najbliższą osobą. Od grudnia mieszkał w zawszonej, zagrzybionej ruderze bez prądu, ubikacji itp. Widywaliśmy się regularnie od maja (wtedy poznałem Go bliżej). Gadaliśmy głównie o muzyce, przy piwie i tanim winie; zresztą zawsze mu puszczałem jakieś utwory z telefonu co Go bardzo cieszyło. Za każdym razem prosił mnie bym mu puszczał 3 jego ukochane utwory tj. Van Diemens land - U2; Stargazer – Rainbow oraz Black Sabbath –Black Sabbath.
      Niestety był już wtedy na końcu choroby alkoholowej, a jakiekolwiek sugestie o odwyku zbywał „dajcie mi skrzynkę wina i umrzeć w spokoju”. Spędziłem z nim Jego 51 urodziny 17 września pijąc piwo i wino i słuchając muzyki. Wtedy jeszcze miał szansę iść na odwyk ale jak rzekł „odpierdolcie się z tym odwykiem”. Dwa tygodnie później wylądował w szpitalu gdyż było z nim strasznie (delira). Wtedy był pewien sukces bo „zgodził się” iść na odwyk (raczej nie zgodził tylko, nie zaprzeczał na wiadomość że idzie na odwyk). Niestety wypisał się sam ze szpitala i wrócił na swoje zawszone miejsce, aby umrzeć. Mimo to staraliśmy się Go wywieźć na ten jebany odwyk, ale nie doczekał. W sobotę 12 października kolega filozof znalazł Go martwego (ku uciesze Jego sąsiadów, dla których był brudnym menelem) w mieszkaniu. Wiem że bardzo cierpiał i umarł na tym zadupiu. Zawsze mi mówił że chce umrzeć w butach i na wolności. Bał się umierać w szpitalu, bo bez butów).
      Od siebie mogę dodać że był to największy twardziel jakiego znałem.
      Koniec.
      Artur
      Zdjęcia
      Tutaj Bugiel w maju tego roku:
      http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c44280147c2d35f6.html

      http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/875526fc37b454b9.html

      Tutaj Jego samotne 51 urodziny (tzn tylko ze mna):

      http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e7dd5c277b13c45d.html


      Jego piosenka życia:
      http://www.youtube.com/watch?v=iR_tgIL_Yu4
      Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
    • Gość 22 sierpnia 2015, 17:30
      artur9966:
      Witam wszystkich dawnych znajomych Tadeusza. Nazywam się Artur. Miałem przyjemność poznać Bugla 1,5 roku temu i towarzyszyłem mu do samego końca. Bardzo jest fajnie że tyle osób go tutaj wspomina, ale niestety pod koniec życia był opuszczony i samotny; przeganiany głodny i brudny. Wkurwiło mnie że na pogrzebie na Jego grobie leżało wieńców, kwiatów za spokojnie ponad tysiąc złotych, a 2 tygodnie wcześniej facet nie miał nawet 50gr na najtańszą zupkę chińską z tesco, które jadł na sucho. Bugiel był na samym dnie i tylko kilka osób zainteresowało się Jego życiem. W Jego imieniu specjalne podziękowania szczególnie dla młodego doktoranta filozofi Pawła, którego pomoc była nieoceniona (na samym końcu był mu bardzo bliski). Podziękowanie także dla Piotrka ze Strzelca, Bartka z tawerny oraz przyjaciołom z czasów studenckich Radka i Julka.
      Byłem Jego najbliższą osobą. Od grudnia mieszkał w zawszonej, zagrzybionej ruderze bez prądu, ubikacji itp. Widywaliśmy się regularnie od maja (wtedy poznałem Go bliżej). Gadaliśmy głównie o muzyce, przy piwie i tanim winie; zresztą zawsze mu puszczałem jakieś utwory z telefonu co Go bardzo cieszyło. Za każdym razem prosił mnie bym mu puszczał 3 jego ukochane utwory tj. Van Diemens land - U2; Stargazer – Rainbow oraz Black Sabbath –Black Sabbath.
      Niestety był już wtedy na końcu choroby alkoholowej, a jakiekolwiek sugestie o odwyku zbywał „dajcie mi skrzynkę wina i umrzeć w spokoju”. Spędziłem z nim Jego 51 urodziny 17 września pijąc piwo i wino i słuchając muzyki. Wtedy jeszcze miał szansę iść na odwyk ale jak rzekł „odpierdolcie się z tym odwykiem”. Dwa tygodnie później wylądował w szpitalu gdyż było z nim strasznie (delira). Wtedy był pewien sukces bo „zgodził się” iść na odwyk (raczej nie zgodził tylko, nie zaprzeczał na wiadomość że idzie na odwyk). Niestety wypisał się sam ze szpitala i wrócił na swoje zawszone miejsce, aby umrzeć. Mimo to staraliśmy się Go wywieźć na ten jebany odwyk, ale nie doczekał. W sobotę 12 października kolega filozof znalazł Go martwego (ku uciesze Jego sąsiadów, dla których był brudnym menelem) w mieszkaniu. Wiem że bardzo cierpiał i umarł na tym zadupiu. Zawsze mi mówił że chce umrzeć w butach i na wolności. Bał się umierać w szpitalu, bo bez butów).
      Od siebie mogę dodać że był to największy twardziel jakiego znałem.
      Koniec.
      Artur
      Zdjęcia
      Tutaj Bugiel w maju tego roku:
      http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c44280147c2d35f6.html

      http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/875526fc37b454b9.html

      Tutaj Jego samotne 51 urodziny (tzn tylko ze mna):

      http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e7dd5c277b13c45d.html


      Jego piosenka życia:
      http://www.youtube.com/watch?v=iR_tgIL_Yu4
      Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
      • Gość 22 sierpnia 2015, 17:31
        tony :
        artur9966:
        Witam wszystkich dawnych znajomych Tadeusza. Nazywam się Artur. Miałem przyjemność poznać Bugla 1,5 roku temu i towarzyszyłem mu do samego końca. Bardzo jest fajnie że tyle osób go tutaj wspomina, ale niestety pod koniec życia był opuszczony i samotny; przeganiany głodny i brudny. Wkurwiło mnie że na pogrzebie na Jego grobie leżało wieńców, kwiatów za spokojnie ponad tysiąc złotych, a 2 tygodnie wcześniej facet nie miał nawet 50gr na najtańszą zupkę chińską z tesco, które jadł na sucho. Bugiel był na samym dnie i tylko kilka osób zainteresowało się Jego życiem. W Jego imieniu specjalne podziękowania szczególnie dla młodego doktoranta filozofi Pawła, którego pomoc była nieoceniona (na samym końcu był mu bardzo bliski). Podziękowanie także dla Piotrka ze Strzelca, Bartka z tawerny oraz przyjaciołom z czasów studenckich Radka i Julka.
        Byłem Jego najbliższą osobą. Od grudnia mieszkał w zawszonej, zagrzybionej ruderze bez prądu, ubikacji itp. Widywaliśmy się regularnie od maja (wtedy poznałem Go bliżej). Gadaliśmy głównie o muzyce, przy piwie i tanim winie; zresztą zawsze mu puszczałem jakieś utwory z telefonu co Go bardzo cieszyło. Za każdym razem prosił mnie bym mu puszczał 3 jego ukochane utwory tj. Van Diemens land - U2; Stargazer – Rainbow oraz Black Sabbath –Black Sabbath.
        Niestety był już wtedy na końcu choroby alkoholowej, a jakiekolwiek sugestie o odwyku zbywał „dajcie mi skrzynkę wina i umrzeć w spokoju”. Spędziłem z nim Jego 51 urodziny 17 września pijąc piwo i wino i słuchając muzyki. Wtedy jeszcze miał szansę iść na odwyk ale jak rzekł „odpierdolcie się z tym odwykiem”. Dwa tygodnie później wylądował w szpitalu gdyż było z nim strasznie (delira). Wtedy był pewien sukces bo „zgodził się” iść na odwyk (raczej nie zgodził tylko, nie zaprzeczał na wiadomość że idzie na odwyk). Niestety wypisał się sam ze szpitala i wrócił na swoje zawszone miejsce, aby umrzeć. Mimo to staraliśmy się Go wywieźć na ten jebany odwyk, ale nie doczekał. W sobotę 12 października kolega filozof znalazł Go martwego (ku uciesze Jego sąsiadów, dla których był brudnym menelem) w mieszkaniu. Wiem że bardzo cierpiał i umarł na tym zadupiu. Zawsze mi mówił że chce umrzeć w butach i na wolności. Bał się umierać w szpitalu, bo bez butów).
        Od siebie mogę dodać że był to największy twardziel jakiego znałem.
        Koniec.
        Artur
        Zdjęcia
        Tutaj Bugiel w maju tego roku:
        http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c44280147c2d35f6.html

        http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/875526fc37b454b9.html

        Tutaj Jego samotne 51 urodziny (tzn tylko ze mna):

        http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e7dd5c277b13c45d.html


        Jego piosenka życia:
        http://www.youtube.com/watch?v=iR_tgIL_Yu4
        Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 24 listopada 2013, 10:29
    Do Artura
    Cieszę się że na koniec życia Norbert poznał takiego człowieka jak ty,mało takich ludzi już praktycznie ich nie ma,cieszę się również że miałam takie szczęscie w życiu poznać cię osobiscie.Artur jesteś wspaniałym człowiekiem.
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 30 listopada 2013, 16:18
    Jurek Rogacki podesłał mi jeszcze jeden link, z forum "blues.com.pl", na którym udzielał się Rakiet. Oto jeszcze jeden morski utwór
    http://www.wszech.republika.pl/badzil.mp3

    co za klimat!

    nadal szukam wszelkich informacji o Tadku, zdjęć, nagrań, notek, listy koncertów - cokolwiek macie, kogokolwiek znacie - działajcie - proszę
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 15 grudnia 2013, 23:48
    badżil w czasach liceum - kiedy go poznałem
    http://www.blues.com.pl/viewtopic.php?f=16&t=7098#p759787
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 12 maja 2014, 0:55
    Znałam...
    Teraz się dowiaduje, że skubany się pożegnał w moje urodziny. I dokładnie tak, jak przepowiedziałam, podczas jednej z wielu nocnych popijaw - bo jak inaczej to nazwać. Postaw mi tarota prosił.... I weź tu w duchy nie wierz....
    Zatkało mnie
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 3 grudnia 2014, 23:50
    Witam,
    trafiłem tutaj przypadkiem, dzisiaj siedząc sobie w kuchni na papierosie wpadło mi do głowy "hasło" do wklepania w googlu - tadeusz bugiel (pisane małymi literami, bo tak dla 0-1 wyszukiwania nie ma to znaczenia...)
    Dlaczego ? Czemu ? Odpowiem już, że nie wiem.
    Coś mnie natchnęło, tak po prostu. Przeszła tylko myśl, że coś o tym gigancie na glinianych nogach będzie.. O człowieku, który był dla mnie przegranym mistrzem a zarazem tym, który do końca był w pozornej wolności..

    Ostatni raz spędziłem z nim czas na rozmowie gdzieś tak w grudniu, może w styczniu 12/13 (potem parę razy spotkaliśmy się w przelocie wymieniając pierdołowatymi zwrotami o dupie marynie) niestety nie pamiętam dokładniej czasu. Było to jeszcze w przedostatniej jego jaskini chwilę przed pożarem strychu i zamknięcia jego kamienicy. Siedzieliśmy w miejscu w którym zmarł jego Kuflok (z którym nie wiedział czy się spotka, bo jest ostatnim z nieśmiertelnych jak mawiał o sobie..) i siedząc nad winiaczem zastanawialiśmy się jaki w tym wszystkim jest sens - w całym cyklu życia. Było to parę miesięcy po narodzinach mojej córki, więc okres sprzyjający metafizycznym rozmyślaniom. Siedzieliśmy, piliśmy i filozofowali...
    Nie będę pisał jaki był, jaki nie był a jaki chciał być widziany - bo to już nic nie znaczy, nastał ten moment kiedy padło jego ulubione powiedzenie: "Panowie, skończmy lizać się po chujach, trzeba działać dalej"

    Nie wiem czemu w ogóle o tym piszę.. pożegnałem się z nim już wtedy, i teraz dopiero to zrozumiałem czytając opis ostatnich jego dni. Bo wtedy też padły słowa, których nie przytoczę bo były skierowane tylko do moich uszu, ale teraz zrozumiałem ich znaczenie.

    Buggy, dziękuję Ci, że dałeś mi się poznać takim jakim byłeś i że doprowadziłeś do tego kim jestem..

    https://www.youtube.com/watch?v=DXfkm4L0bU4
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
  • Gość 22 sierpnia 2015, 18:00
    do Artura ja też go znałem bardzo dużo mi pomógł ,dzięki niemu nie poszedłem siedzieć .Przez piętnaście lat siedzieliśmy na werandzie jego domu i gadaliśmy, śpiewy i trening musiał być. Ci co go znali pamiętają 22;00 ,a badzi wisi na drążku z kulami przy jajach hahahaha także nie wspominaj cierpienia jego tylko te dobre rzeczy, był u mnie nie pamiętam , ale chyba tydzień przed odejściem. Szkoda ino tego Że nie pochowali go z jego fatrem i muter pozdrawiam wszystkich przyjaciół ,Busola ,Horst ,Costyr ,Ozon ,Kałzer ,Marek ,pozdro chopy TONY.
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
Zobacz więcej

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter szantowy
Bądź na bieżąco, zapisz się na powiadomienia o nowych artykułach: