Miss Sisi na Manhattanie

Ta dyskusja dotyczy artykułu "Miss Sisi na Manhattanie".
Wypowiedz się
  • Gość 12 maja 2015, 0:03
    Hah! Kamil, miałam podobne pierwsze odczucia, choć moje przemyślenia z tej płyty wyglądają TAK:

    ...posłuchać Formacji i umrzeć czy czekać koncertów i żyć?

    Pierwsze słuchanie niepełne, wypatrując przez okno gabinetu Rysia Wąsowicza skrawka morza w tle. Pierwszy zaspokojony głód, a raczej przystawka. Pełne smakowanie dopiero dziś. Samochód, deszcz i 100km trasy przede mną. A ze mną Formacja. Srebrną strzałę wypełniacie Wy. I pierwsze wrażenie, że Jacek na tej nowej płycie brzmi tak łagodnie, nieśmiało wręcz. Nowe aranże tak już przecież zdartych przez moje odtwarzacze dźwięków niosą świeżość i radują mnie pieszcząc zaawansowaną magią powietrza, jak określa muzykę sam JakuBoski. Jednak to nie one najbardziej zachwyciły...

    Rozpoczynając płytę krainą folkowej łagodności, przy której się odpoczywa śmieję się, że Connorowi chyba wyrosły dodatkowe narządy, bo oto flety i whistle współgrają z dudami. No jak to, tak jednocześnie? Tak tylko Connor potrafi...
    Pierwszą kotwicą, która skłania mnie do kilkukrotnego odtworzenia to "Humpback Whale". Nucę do teraz, bo linia melodyczna wchodzi w głowę. I tylko moja mama w domu zapytała, co to za pies szczeka w tle ;)

    Cieszę się "Łowami". No lubię, no! Zwłaszcza, że Connorek tak fajnie, choć krótko ją kończy. "Z wiatrem i pod wiatr" jeszcze do przesłuchania w skupieniu, bo tekst na to zasługuje. Przyspieszamy. Śmieję się podekscytowana na pierwsze dźwięki "Popłyń ze mną w rejs". Tyle razy już to przecież słyszałam na żywo, w różnych wersjach Jurkielowej solówki i Jackowej podśpiewywanki. Głośniki na full. Pawłowe i Jackowe instrumenta cudnie brzmią sprawiając, że mój samochód dudni jak za moich starych rockowych czasów :))

    Pięknie tu cajon mnie buja, a gitara sprawia, że szarpię dłonią kierownicę niczym struny. Nie zdążyłam ochłonąć, nie wyciszam, bo oto brzmi "Miss-Sisi-Pi". Ciekawa jedynej słusznej kolejności, którą sądzę, że znam (choć jestem prawie pewna, że Jacek ma na ten temat zupełnie inne zdanie), oszałamiam się whistlem na początku. A to ci! Nie spodziewałam się, oleee!

    I znów cajon robi swoje, mniami. Jak to brzmi w samochodzie przy otwartym oknie! Miałam cichą nadzieję na skrzypce w tle, jak to miało miejsce np. na ślubie Izy i Maćka Łuczaków w Opolu, ale nie szkooooodzi. No, ale wyciszamy się sunąc na Manhattan, przychodzi czas na uśmiechy i łzy i...

    Tak, taka jest moja Formacja. Najmojsza. Częściowo znana i na nowo odkrywana. Niekoncertowa, dająca możliwość śledzenia każdej ze ścieżek. Dobrze mieć kawałek Trójmiasta u siebie, nim znów nasze ścieżki się skrzyżują, a samochody powiozą jednych z drugimi lub drugich z pierwszymi .
    Czy ta wypowiedź okazała się pomocna? Tak Nie
Wypowiedz się

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter szantowy
Bądź na bieżąco, zapisz się na powiadomienia o nowych artykułach: