Oj Kamilu, z przyjemnością czytam Twoje pokoncertowe impresje.
Powiem krótko - do Rudy przyjechałyśmy z Marzeną na tyle wcześnie, że załapałyśmy się jeszcze na końcówkę próby "Ryczących...". Wystarczyła chwila i usłyszałyśmy brakujące dotąd gitarowe, w moich skojarzeniach santanowskie, ogniwo - wymiana spojrzeń i już wiedziałam, że ten smaczek dopełni całości mojej tegorocznej fascynacji "Dwudziestkami". Moim zdaniem dopuszczenie Bohdana Lizonia do trzydziestoletnich RO20 to strzał w dziesiątkę. Z przyjemnością wyłapywałam niemal każdy dźwięk ożywiający tak dobrze znane utwory. Czekam na kolejne okazje i żałuję, że w Warszawie będę dopiero 20czerwca, więc niemal dwa tygodnie po koncercie chłopaków (tak! wciąż chłopaków!) w Czarnej Perle.
Powiem krótko - do Rudy przyjechałyśmy z Marzeną na tyle wcześnie, że załapałyśmy się jeszcze na końcówkę próby "Ryczących...". Wystarczyła chwila i usłyszałyśmy brakujące dotąd gitarowe, w moich skojarzeniach santanowskie, ogniwo - wymiana spojrzeń i już wiedziałam, że ten smaczek dopełni całości mojej tegorocznej fascynacji "Dwudziestkami". Moim zdaniem dopuszczenie Bohdana Lizonia do trzydziestoletnich RO20 to strzał w dziesiątkę. Z przyjemnością wyłapywałam niemal każdy dźwięk ożywiający tak dobrze znane utwory. Czekam na kolejne okazje i żałuję, że w Warszawie będę dopiero 20czerwca, więc niemal dwa tygodnie po koncercie chłopaków (tak! wciąż chłopaków!) w Czarnej Perle.