Dwadzieścia lat za nimi

Koncert jubileuszowy Banana Boat
Wieści Kamil Piotr Piotrowski 15 kwietnia 2017
Banana Boat z Wielką Kopyścią Fot. Beata Ciszewska / szanty.art.pl
Gdyby napisać książkę o tym zespole, błaby to niewątpliwie opowieść wielce wciągająca, pełna wzlotów i zlotów, sukcesów i potknięć, muzyki, podróży i niesamowitych przygód, zabawnych i "mrożących krew w żyłach". Byłaby to opowieść o piątce, a później szóstce ludzi, którzy zbudowali coś, co niewielu się udaje - własną historię, okupioną długą listą wyrzeczeń i ogromną pracą.

Już za chwilę odbędzie się 33 Festiwal Piosenki Żeglarskiej "Kopyść" w Białymstoku. To festiwal, który dumnie nosi miano pierwszego festiwalu piosenki żeglarskiej w Polsce. Po raz pierwszy odbył się bowiem w 1979 r., na długo, przed krakowskim "Shanties". Stan wojenny w latach 1981-83 przerwał "numerację", choć nie imprezę, dlatego "Kopyść" jest dziś najstarszym festiwalem w Polsce, a liczy sobie 38 wiosen!

Z tym festiwalem związanych jest wielu artystów, co rusz świętujących na nim swoje jubileusze, premiery płytowe lub po prostu urodziny. Przez te lata festiwal dorobił się licznego grona przyjaciół, a właściwie należałoby powiedzieć - festiwalowej rodziny, która nie wyobraża sobie rozpoczęcia sezonu żeglarskiego, bez spotkania w Białymstoku.

Jednym z zespołów, dla których Kopyść okazała się bardzo ważna i dziś też należy do jej "rodziny", jest grupa Banana Boat. Jak sami mówią, to Grand Prix "Kopyści" w 2001 r. dało im kopa i otworzyło przed nimi sceny szantowe. Dlatego to w Białymstoku, w sobotę, 22 kwietnia - będą obchodzić oficjalny jubileusz 20-lecia istnienia. Choć tak naprawdę to sam już nie wiem czy to 20 lecie jest przedwczesne, czy może o rok spóźnione, bo jak pisałem już tutaj, ich historia zaczęła się gdzieś w 1994 r., a dla części z nich, jeszcze wcześniej.

Tak, na prośbę organizatorów koncertu podsumowuje te bananowe lata Paweł Jędrzejko:

Czy to wypada?

Faktycznie, sześciu baaardzo dorosłych panów, przyprószonych siwizną, w żółto-czarnych koszulkach, ozdobionych sześcioma grafikami, które składają się w jednego wielkiego żółtego banana gdy owi "starsi panowie" staną blisko siebie - to recepta na rozbawienie wszystkich, którzy z niedowierzaniem próbują zobaczyć w takim zestawieniu logikę. A ta logika naprawdę istnieje. Banana Boat składa się bowiem z sześciu zawodowo nadaktywnych indywidualistów: dwóch lekarzy (z doktoratami!), jednego naukowca-amerykanisty (z habilitacją!), prawnika/bankowca (po dwóch fakultetach) i dwóch pracowników korporacji - a więc nietrudno się domyślić jak bardzo każdy z nich pragnie raz na jakiś czas zdjąć garnitur czy lekarski fartuch i przemienić się w Banana: śpiewającego a cappella artystę, który może pozwolić sobie na chwilę beztroski, na zabawę, na "odmłodzenie się" i głęboki odpoczynek. A to, wypada każdemu.

Stare dobre małżeństwo?

Trochę tak: pół tysiąca koncertów przez dwadzieścia lat to dużo i niedużo, ale biorąc pod uwagę, że od dwudziestu lat skład Banana Boat nie uległ zmianie - rozszerzył się w 2008 roku o Piotrusia Wiśniewskiego, naszego najprzystojniejszego basa - to porównanie zespołu do starego dobrego małżeństwa jest trafne. Kilkanaście krajów i setki tysięcy przejechanych wspólnie kilometrów, setki hoteli, setki scen i kolosalne bogactwo wspólnych doświadczeń - to coś, co cementuje relacje. Wspólnie cieszyliśmy się z narodzin dzieci, wspólnie opłakiwaliśmy śmierć najbliższych; kibicowaliśmy sobie nawzajem przy kolejnych etapach zawodowego rozwoju, bawiliśmy się na weselach, wspieraliśmy się przy rozwodach. Przez wszystkie te lata nauczyliśmy się siebie nawzajem: znamy wszystkie nasze wady i zalety. Do dziś miewamy sytuacje poważnych różnic zdań i czasami nasze "negocjacje" bywają tak burzliwe, że ktoś, kto widzi nas na scenie nigdy by w to nie uwierzył. Padają czasami słowa, których w eleganckim świecie wypowiadać nie należy... ale kiedy emocje opadają potrafimy się wyściskać i przeprosić, a potem wszystko wraca do normy. Tak to jest z wysokoenergetycznymi indywidualistami, którzy dzielą masę wspólnych wspomnień, i których osobowości kształtowały się między innymi właśnie we wzajemnych relacjach. Jesteśmy faktycznie przyjaciółmi, bo beczek soli już skonsumowaliśmy co najmniej kilka: przepływaliśmy wspólnie morza i ratowaliśmy się wzajemnie w różnych trudnych, życiowych sytuacjach, nie wspominając już o sytuacjach rodem z Monty Pythona, jak noc spędzona w pomieszczeniu z trumną, lądowanie dwupłatowcem na lotnisku oświetlonym reflektorami samochodu, czy poszukiwanie naszego frontmana w tunelach pod wodospadem Niagara, a to tylko fragmencik kolażu, jakim jest historia zespołu.

Skąd Banana Boat?

Miały być (podobno) "Dziarnięte trąbeczki"... ale kiepsko by się to wymawiało w innych językach. Nazwa zespołu zainspirowana jest tytułem tradycyjnej szanty z Trynidadu, spopularyzowanej przez Harrego Belafonte, a później przez sławną scenę z filmu "Beetlejuice", Banana Boat Song, czyli "Day-Oh!". Ta piosenka stała się utworem flagowym zespołu i jest z nami od samego początku.

Muzyka Banana Boat, jaki to gatunek?

No właśnie, oto zagwozdka. Jako młody zespół - jak chyba wszyscy - uczyliśmy się na utworach tradycyjnych, aranżowanych przez naszych ukochanych mentorów, Stare Dzwony i Cztery Refy. Potem uczyliśmy się bardziej skomplikowanych rozwiązań od Ryczących Dwudziestek i zespołu Tonam and Synowie. Jednak, w zasadzie już od 2004 roku udało nam się - w znacznej mierze dzięki samorodnemu talentowi Tomka Czarnego, naszego kompozytora i aranżera, oraz Pawła Koniecznego - naszego drugiego kompozytora - wypracować własne brzmienie, pomiędzy folkiem a jazzem, pomiędzy tradycją, a nowoczesnością. Od wielu lat, odstąpiwszy of "szantowej archeologii", piszemy własne teksty, tworzymy własne melodie i własne aranżacje. Całkowicie autorska jest płyta "Aquareal", całkowicie autorska będzie nowa długogrająca płyta, która powinna ukazać się jeszcze w tym roku. Jaki to gatunek? Nazwijmy go sobie roboczo neoszantą, bo opiera się na założeniach strukturalnych pieśni pracy i naznaczony jest jej poetyką, jednak już w formie jest gatunkiem ściśle estradowym. A i tak "neoszanta" nie do końca wyczerpuje genologiczną złożoność naszego repertuaru.

Dlaczego organizujemy koncert dwudziestolecia na białostockiej "Kopyści"?

Dlatego, że Kopyść była PIERWSZYM festiwalem, który pozwolił nam zaistnieć w szerszej świadomości odbiorców i kolegów artystów, a wygrana tam nagroda Grand Prix, "Wielka Kopyść", otworzyła nam drzwi do sal koncertowych w całej Polsce. Dla nas Kopyść jest bardzo ważną częścią naszej historii: nadała nam kierunek i pozwoliła uwierzyć, że nie ma rzeczy niemożliwych. Ela Mińko, jej rodzina i przyjaciele - organizatorzy Festiwalu - od zawsze wierzyli w Banana Boat i to pewnie ta ich wiara dała nam na początku bodziec do rozwoju. Będzie cudownie świętować dwudziestolecie właśnie na białostockiej scenie i w towarzystwie bliskich przyjaciół, którzy kibicowali nam od zawsze.

Co mówicie młodym zespołom, kiedy proszą Was o radę?

Najważniejsza jest przyjaźń: należy "naprawiać", a nie "wymieniać"; można się kłócić - ale potem trzeba się wyściskać. Pieniądze są niezbędne do życia, ale jeżeli nie ma się pieniędzy, a przyjaciół się posiada - to to wystarczy. Twój zespół to Twoja rozszerzona rodzina. Ale także Koledzy z innych grup pomogą Tobie, jeżeli pomożesz im: nie konkuruj - wspieraj, promuj, pokazuj i kibicuj innym zespołom. Nie bój się eksperymentować: szukaj własnego brzmienia, ale... nie na siłę, nie kosztem przyjaźni. I pamiętaj: czas płynie bardzo szybko i jest nieubłagany: pokona nas wszystkich i uczyni to demokratycznie. A chodzi o to, by patrząc wstecz mieć poczucie spełnienia, które daje wyłącznie życie wypełnione miłością, przyjaźnią i ciepłem.

 

Tyle Paweł o Bananach, ja dodam tylko, że w koncercie jubileuszowym, obok jubilatów, udział wezmą: Klang, Mirosław Kowalewski, Sąsiedzi oraz duet z Belgii: Two Sheets to the Wind (ci ostatni wystąpili już w Polsce, podczas ubiegłorocznej edycji Festiwalu Morza "Nad Kanałem" w Gliwicach).

Szczegółowy plan "Kopyści" znajdziecie w naszym dziale koncerty.

 

33 Festiwal Piosenki Żeglarskiej "Kopyść", 21-22.04.2017, Białystok
Serwis szanty24.pl jest patronem medialnym wydarzenia

Komentarze

dodaj własny komentarz
Jeszcze nie skomentowano tego artykułu.

Newsletter

Zapisz się na cotygodniowy newsletter szantowy
Bądź na bieżąco, zapisz się na powiadomienia o nowych artykułach: